Wpadli na ten pomysł pierwsi w kraju. Aż trudno uwierzyć

Gdyby nie jego ukochane kobiety, prawdopodobnie wciąż by pił i tonął w długach. Dzięki żonie i córkom może teraz o sobie powiedzieć, że jest naprawdę szczęśliwy. "Pan Drożdżowy", czyli Łukasz z Poznania, jest w trakcie terapii i współtworzy jedyną w swoim rodzaju społeczność. Wspólnie z użytkownikami TikToka piecze domowe ciasta, a w jego relacjach na żywo uczestniczą setki osób.

Łukasz uruchomił cukiernię i sprzedaje ciasta w sieci. To dla niego część terapii
Łukasz uruchomił cukiernię i sprzedaje ciasta w sieci. To dla niego część terapii
Źródło zdjęć: © WP | Maciej Szefer
Maciej Szefer

22.01.2023 | aktual.: 22.01.2023 20:47

Gdyby nie TikTok, nic byśmy nie sprzedali - przyznają bez ogródek "Pan Drożdżowy" i "Pani Drożdżowa", czyli Łukasz i Karolina Piotrowscy, którzy prawdopodobnie jako pierwsi w kraju wpadli na pomysł, by domowe ciasta sprzedawać przez internet. Łukasz, który piecze "słodkie" oraz chleby, transmituje to na żywo w sieci. Podczas jego relacji użytkownicy TikToka pytają dosłownie o wszystko, a on sam przyznaje, że "jest o co pytać i co wyjaśniać".

Przez lata pił. Teraz piecze na TikToku

Do niewielkiej kuchni w bloku na poznańskich Naramowicach wchodzi się jak do biura czy mieszkania. Aż trudno uwierzyć, że wszystkie ciasta i chleby spakowane do pudełek i stojące na blacie wyszły z jednego małego piekarnika i spod ręki jednego człowieka.

"Drożdżowego" łapię akurat podczas wejścia na żywo, czyli spotkania z internautami na TikToku. Po zakończeniu transmisji opowiada mi, jak wyglądała jego droga do tego, co ma teraz, w którą stronę chce rozwijać swój biznes i jak zmieniło się życie jego rodziny, gdy poszedł na terapię.

- Teraz, kiedy pod względem materialnym mam najmniej, to jestem najbogatszy - przyznaje Łukasz.

- Każdy alkoholik w pewnym momencie ma tak, że cały plan dnia ustawia sobie pod picie. Zwykle już rano wiadomo, że koło 16, wracając z pracy, wejdzie się do sklepu i kupi "małpkę" albo flaszkę. Albo masz skrytki w domu, gdzie jest ukryty alkohol. U mnie przełom i totalna zmiana w życiu nastąpiły dzięki żonie i dzieciom. Pewnego dnia usłyszałem od nich, że albo pójdę się leczyć, albo one znikną z mojego życia. Gdybym dalej pił, to one naprawdę by odeszły. Miałem wybór: mogłem zostać z chlaniem, albo mieć rodzinę. Dzięki nim poszedłem na terapię, a po jednej z wizyt, siedząc w tym mieszkaniu, w którym teraz rozmawiamy, pojawił się pomysł, by piec ciasta i z tego żyć - wyjaśnia Łukasz.

Wspólne pieczenie ciast na TikToku pomaga mu budować społeczność, która dyskutuje bez hejtu
Wspólne pieczenie ciast na TikToku pomaga mu budować społeczność, która dyskutuje bez hejtu© WP | Maciej Szefer

"Pan Drożdżowy" opowiada o szczegółach swojej terapii. Wyznaje, z jakimi wyzwaniami wiązała się zwłaszcza praca nad opanowaniem emocji. - To była agresja werbalna, a nie fizyczna, bardzo szybko się irytowałem i krzyczałem na wszystkich. Bali się mnie pracownicy, żona - dosłownie wszyscy. Dlatego zacząłem szukać sposobu, by te emocje opanować, a że całe życie lubiłem gotować, to któregoś dnia postanowiłem upiec ciasto drożdżowe, ale mi nie wyszło. Zrobiłem drugie, ale też się nie udało. Zacząłem się więc zastanawiać, o co chodzi - dodaje.

Łukasz przyznaje, że po niepowodzeniach uświadomił sobie, że pieczenie wymaga cierpliwości i pokory. Zaczął się uczyć i czytać na ten temat. Potem już cierpliwie, krok po kroku, tworzył też inne wypieki. Powoli wszystko wychodziło tak, jak powinno.

- Pewnego dnia, kiedy byłem już po terapii dziennej, uświadomiłem sobie, że skądś trzeba wziąć pieniądze, bo nasza firma nie działała wówczas dobrze. Wcześniej, kiedy piłem, uruchomiłem kilkanaście start-upów, wziąłem też kredyty, które spłacamy do teraz i jeszcze długo będziemy spłacać - wyjaśnia Łukasz. - Teraz moim marzeniem nie jest już jacht w Tajlandii, a kiedyś naprawdę był. Obecnie chcę piec ciasta i spłacić długi - dodaje.

"Musimy upiec 30 tysięcy ciast"

Kwestia upieczenia w niewielkiej pracowni 30 tysięcy ciast i sprzedania ich w tych niełatwych czasach robi wrażenie. Jednak gdy przyjrzeć się bliżej, okazuje się, że nie jest to niewykonalne. Łukasz z Karoliną wyliczyli, że by spłacić długi, "wystarczy" wypiec i sprzedać 40 ciast dziennie przez dwa lata.

Małżeństwo przyznaje, że jednym z największych wyzwań jest handel domowymi ciastami w internecie. - Gdyby nie TikTok, to my byśmy nic nie sprzedali. Promocja na Facebooku czy za pośrednictwem Google'a nie działa. Ludzie nie wiedzą, że mogą wejść na stronę internetową i zamówić ciasto do domu, bo nie ma takiego nawyku wśród konsumentów. Dlatego my przez TikToka i spotkania na żywo ze społecznością na tej platformie zaczynamy powoli edukować i budujemy świadomość marki. Podpowiadamy, że można zamówić te produkty przez internet, a klienci dostaną je pod drzwi - dodają.

Łukasz poprosił o pomoc na TikToku. Efekty okazały się trudne do wyobrażenia
Łukasz poprosił o pomoc na TikToku. Efekty okazały się trudne do wyobrażenia© WP | Maciej Szefer

Dyskusje o ciastach i życiu. Na TikToku

Łukasz opowiada też o tworzeniu społeczności na TikToku. Przyznaje, że w jego relacjach na żywo uczestniczy coraz więcej osób, a grupa obserwujących przekroczyła już 30 tysięcy.

"Drożdżowy" nie boi się hejtu, choć ten w różnych mediach społecznościowych potrafi być bolesny i przykry. Tłumaczy, że wśród jego społeczności pojawia się sporadycznie, a gdy już się zdarza, to większość hejterów wycofuje swoje oskarżenia pod wpływem innych uczestników dyskusji. - Zdarza się, że ktoś potrafi wrócić do dyskusji po jakimś czasie, by przeprosić - wyjaśnia.

- Uczestnicy rozmów na moich wejściach live zaczęli już dyskutować między sobą. Bardzo często zaczynamy od pytań: "cześć, jak się czujesz?". Na terapii nauczyli mnie prosić o pomoc - tłumaczy Łukasz

- Poprosiłeś o pomoc na TikToku? Tak po prostu? - dopytuję.

- Tak. Powiedziałem, że się boję. Powiedziałem, że otworzyłem sklep w internecie, że doprowadziłem do tego, że mamy długi. Mówiłem, że chcę je spłacić. Pamiętam, że z trzystu obserwujących, w dwa tygodnie, zrobiło się 10 tysięcy. Zrobiliśmy pierwsze zamówienia. Nagle się okazało, że mamy za co opłacić wynajem mieszkania i wystarczyło nawet na małe prezenty dla dzieci na święta. To były moje drugie trzeźwe święta po terapii, ale pierwsze, które były prawdziwe - wyznaje.

Po dwóch miesiącach działania domowa cukiernia Piotrowskich zrealizowała już pół tysiąca zamówień, a w sieci można wyczuć "modę na drożdżowego". Internauci wymieniają się między sobą opiniami na temat jego wypieków i polecają poszczególne ciasta. Nagrywają nawet filmy na TikToku, które nawiązują do działalności cukiernika.

Poszczególnie ciasta mają już swoich fanów. Drożdżowe ciasto z rabarbarem, którego próbowałeś, to jedno z wielu. Popularny jest też sernik, szarlotka i charakterystyczna zebra - wymienia Łukasz.

- Finansowo wciąż jesteśmy na dnie, ale mentalnie, jako rodzina, jesteśmy już bardzo bogaci - nie kryje wzruszenia "Pan Drożdżowy".

Maciej Szefer, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wraca moda na domowe ciasta. Drożdżowe to jedno z nich
Wraca moda na domowe ciasta. Drożdżowe to jedno z nich© WP | Maciej Szefer
Zobacz także
Komentarze (212)