Nie chcą prezydenta - protestują
Ponad 5000 ludzi protestowało w stolicy Gruzji Tbilisi przeciwko prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu. Przeciwnicy prozachodniego przywódcy oskarżają go o monopolizowanie władzy od rewolucji róż w 2003 r., która obaliła postsowiecki reżim.
Zgromadzony przed budynkiem parlamentu tłum zablokował główną ulicę w Tbilisi - Aleję Rustaweli.
- To zgromadzenie jest początkiem końca reżimu Saakaszwilego - oceniła opozycyjna polityk, była sojuszniczka Saakaszwilego i była przewodnicząca gruzińskiego parlamentu Nino Burdżanadze.
Analitycy nie widzą jednak faktycznego zagrożenia dla rządów prezydenta przed zakończeniem jego kadencji w 2013 roku.
Zjednoczony Ruch Narodowy Saakaszwilego z łatwością wygrał wybory lokalne w maju - był to pierwszy test dla rządu po krótkiej wojnie z Rosją w sierpniu 2008 roku o Osetię Południową. Konflikt doprowadził do uznania przez Moskwę niepodległości Osetii Płd. i Abchazji, separatystycznych republik gruzińskich. Od tamtej pory Rosja i Gruzja nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.
We wtorek prezydent Gruzji wezwał na forum Parlamentu Europejskiego do dialogu z Rosją. Otrzymał jak dotąd chłodną odpowiedź Moskwy.