Nie było zamachu na Busha, kierowcy puściły nerwy
Kobiecie "puściły nerwy" z powodu stresu
i przejechała swoim samochodem, w którym znajdowała się trójka jej
dzieci, koło punktu kontrolnego policji a następnie uderzyła w
ścianę hali, gdzie odbywał się wiec przedwyborczy z udziałem
prezydenta Busha. Nie miała zamiaru zrobić nic złego prezydentowi.
Tak wyjaśniła się zagadka tajemniczego uderzenia samochodu w ścianę hali widowiskowej w Southaven w stanie Mississippi, w której parę minut wcześniej przemawiał prezydent.
W momencie tego incydentu George W. Bush znajdował się już w swojej limuzynie i gotowy był do odjazdu. Toyota Camry uderzyła w ścianę około 40 metrów od jego samochodu. Kilka chwil wcześniej odjechały z tego miejsca autobusy z dziennikarzami towarzyszącymi prezydentowi.
Po oględzinach samochodu stwierdzono, że uderzył on w ścianę z prędkością co najwyżej 15 kilometrów na godzinę. Nikomu nic się nie stało, choć w samochodzie była trójka dzieci.
"Ona po prostu próbowała znaleźć swoją teściową, która przyszła tam, by posłuchać przemówienia prezydenta" - - powiedział funkcjonariusz FBI William Jenkins.
Kobieta nazywa się Betina Mixon, ma 29 lat, pochodzi z Horn Lake, nie miała przy sobie żadnej broni. Aresztowano ją ponieważ nie zatrzymała się na wezwanie policji.(iza)