"Nie było wybuchu elektrowni atomowej na Ukrainie"
Nie doszło do żadnego wybuchu na Ukrainie, nie ma zagrożenia - tak doniesienia o wybuchu elektrowni atomowej u naszych wschodnich sąsiadów komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską wiceprezes Państwowej Agencji Atomistyki Witold Łada.
Nie było żadnej awarii i nie doszło do żadnego uwolnienia promieni - uspokaja wiceprezes. Dostaliśmy wiele telefonów z pytaniem o to, czy rzeczywiście doszło do wybuchu. Osobiście zatelefonowałem w tej sprawie do Państwowego Komitetu Regulacyjnego do spraw jądrowych Ukrainy, do mojego ukraińskiego odpowiednika. Zaprzeczył tym doniesieniom i dodał, że na Ukrainie też krążą takie plotki- wyjaśnia ekspert.
Witold Łada tłumaczy, że pogłoski o wybuchu mógł rozsiać ktoś, kto zaobserwował ćwiczenia na terenie elektrowni. Podczas takich ćwiczeń włącza się syreny i nadaje komunikaty przez sieć radiową- mówi.
Krążą nawet plotki, że do tego domniemanego wybuchu doszło na terenie Czarnobyla. Ale tam jest już wszystko wyłączone - opowiada Łada.
Specjalista wyjaśnia, że na terenie Ukrainy znajdują się obecnie cztery elektrownie. Uspokaja jednak, że takiego zdarzenia jak w Czarnobylu już nie będzie. Wyjaśnia, że wtedy stopił się cały rdzeń reaktora i w wyniku nagromadzenia się wodoru nastąpił wybuch chemiczny. Łada tłumaczy, że funkcjonujące dziś elektrownie, także te w Czechach, na Słowacji czy Węgrzech, są nowocześniejsze i że tak wielkiego zagrożenia już nie ma.
Państwowa Agencja Atomistyki ma umowę z Ukrainą i w przypadku takiego wybuchu informacje mielibyśmy od razu z pierwszej ręki. Nasz urząd jest zobowiązany bezzwłocznie informować Polaków o takich zdarzeniach- dodaje wiceprezes Łada.
"Wprost" na swojej stronie internetowej pisze, że pogłoski o skażeniu radioaktywnym na Ukrainie spowodowane były łuną nad Czarnobylem.
Mieszkańcy tzw. odgrodzonej strefy (promień 30 km od miejsca katastrofy w 1986 r.) we wtorek zauważyli niecodzienne światło i zaczęli wydzwaniać do Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych i do mediów - pisze "Wprost", dodając, że w Polsce pogłoski rozpowszechniali szeregowi pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Władimir Szandra, minister spraw nadzwyczajnych Ukrainy zdementował pogłoski, aby wydarzyła się jakakolwiek awaria i prosił obywateli o nierozprzestrzenianie plotek, co wywołało przeciwną, jak nietrudno się domyślić, reakcję. Łuna okazała się rzadkim zjawiskiem atmosferycznym.
Pogłoski o wybuchu krążyły także po Lwowie. Jak pisze ukraiński portal ZIK na terenie obwodu lwowskiego promieniowanie nie przekracza normy. Mimo tego w niektórych przedszkolach dzieci nie wypuszczano na świeże powietrze.
Według słów rzecznika prasowego Zachodniego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandra Poroniuka, prawdopodobnie przyczyną pogłosek stały się wielkie ćwiczenia zorganizowane przez Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy na Południowoukraińskiej Elektrowni Atomowej. We Lwowie rozmawiałem na ten temat z oficerami, które odpowiadają za stan promieniowania i oświadczyli, że promieniowanie nie przekracza dopuszczalnych norm, i niema żadnych powodów do paniki - podkreślił w ZIK Ołeksander Poroniuk.