NFZ zwodzi tysiące ludzi? "To o czym mówią, to utopia"
- Bartek siedział w ławce na lekcji. W pewnym momencie procesor po prostu się wyłączył. Synek przestał słyszeć. Zalała go całkowita cisza. Nie rozumiał, co się dzieje. Był niesamowicie przestraszony - mówi Wirtualnej Polsce Sylwia, mama Bartka.
W takiej sytuacji, prędzej czy później, znajdzie się przynajmniej 9 tys. Polaków rocznie, którzy korzystają z implantów słuchu. Nowy procesor, pozwalający słyszeć, mają prawo wymienić dopiero wtedy, gdy ten, który mają obecnie, nie działa prawidłowo lub jest całkowicie zużyty. Jeśli do tego dojdzie, z minuty na minutę przestaną słyszeć. W kolejce po nowy procesor muszą stać miesiącami. Nawet latami. O sprawie pisaliśmy tutaj.
- Trwają prace nad wprowadzeniem zmian systemowych w ochronie zdrowia - po opublikowaniu artykułu poinformowało Wirtualną Polskę Ministerstwo Zdrowia. Jak tłumaczy Danuta Jastrzębska z biura prasowego MZ, zmiany mają zagwarantować odpowiedni poziom finansowania świadczeń. Nie odnosi się jednak bezpośrednio do pacjentów z implantami słuchu i całą odpowiedzialność ceduje na Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Te zadania należą do kompetencji NFZ. W imieniu Funduszu realizują je dyrektorzy oddziałów wojewódzkich, gdyż właśnie oni posiadają najpełniejszą wiedzę dotyczącą zapotrzebowania na liczbę i rodzaj świadczeń zdrowotnych w danym regionie - informuje Wirtualną Polskę Ministerstwo Zdrowia.
Utopia NFZ
Zapotrzebowanie na procesory do implantów rośnie, czego dyrektorzy wojewódzkich oddziałów zdają się nie zauważać, a kolejki rosną. Narodowy Fundusz Zdrowia przyznaje, że pacjent nie powinien być wpisywany na listę oczekujących, ponieważ wymiana procesora w implantach słuchu to kontynuacja procesu leczenia - poinformowała Wirtualną Polskę Sylwia Wądrzyk, p.o. rzecznika prasowego NFZ. Jeżeli jednak taka sytuacja ma miejsce, radzi pacjentowi zgłosić sytuację do OW NFZ. I kolejne miesiące oczekiwania na wyjaśnienie sprawy.
- To utopia. Praktyka jest zupełnie inna, pomimo ciągłych zapewnień o kontynuacji leczenia, w dalszym ciągu jesteśmy kolejkowani na liście oczekujących do wymiany procesora - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Paluszkiewicz ze Stowarzyszenia Słyszeć bez Granic.
NFZ, na znak swoich działań zmierzających do rozwiązania problemu, zaznacza, że prezes Funduszu wydał zarządzenie dotyczące m.in. taryfy dla leczenia implantami słuchu. Nowe rozwiązanie będzie obowiązywało od 1 stycznia 2017 r. i, jak zaznacza NFZ, powinno znacznie ułatwić rozliczanie wymiany procesorów, a co za tym idzie, zwiększyć ich liczbę. - Uporządkowanie przepisów i utworzenie odrębnych produktów dla rozliczania wymiany procesora implantu słuchu powinno ułatwić rozliczanie tych świadczeń, a w konsekwencji poprawić sytuację pacjentów - twierdzi Wądrzyk. Czy rzeczywiście tak będzie?
Pula pieniędzy bez zmian
- Nowe zmiany nie spowodują, że zwiększy się liczba świadczeń związanych z wymianami procesorów implantów słuchowych. We wspomnianym nowym zarządzeniu NFZ, poza nazwami procedur, zmieniono (obniżono) także ich wycenę - mówi Paluszkiewicz. Zauważa, że kluczowym problemem jest niewystarczające finansowanie wymian procesorów w klinikach wszczepiających.
- W efekcie lekarze muszą decydować, czy wymieniać procesory kosztem realizacji innych procedur medycznych. Każdy szpital ma z góry określoną liczbę pieniędzy na wszczepy implantów i wymianę procesorów. Liczba „nowych” głuchych pacjentów, którzy wymagają implantów i nie mogą czekać - rośnie. Gwałtownie kumuluje się również liczba pacjentów do wymian, ale pula pieniędzy pozostaje stała - zaznacza Jakub Paluszkiewicz.
Wszystko wskazuje więc na to, że mimo wielu apeli Stowarzyszenia Słyszeć bez Granic, nic się nie zmieni. Ministerstwo Zdrowia odpowiedzialność całkowicie przerzuca na NFZ, a Fundusz z kolei robi wszystko, by stworzyć złudne poczucie rozwiązania problemu.