NFZ nie chce płacić za porody bliźniaków
Mówi się, że bliźniaki to podwójne szczęście. Niestety powiedzenie to nie sprawdza się w przypadku małych szpitali.
Dlaczego? Bo Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce refundować im porodów od dwojaczków w górę - czytamy w dzienniku "Polska".
Przepisy każą wozić rodzące matki nawet po kilkadziesiąt kilometrów do szpitali wojewódzkich. Takim bezdusznym zarządzeniom sprzeciwili się lekarze z Miastka i Bytowa (woj. pomorskie). Położnicy postanowili, że będą odbierać porody mnogie, nawet gdyby mieli utracić refundację. Po każdym porodzie bliźniaków czy trojaczków piszą usprawiedliwienia do Funduszu, dowodząc, że nie mieli innego wyjścia, mogli tylko pomóc w przyjściu na świat podwójnemu szczęściu.
Stanisław Achrem, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Miastku, mającego sławę jednej z najlepszych porodówek w wojewódz- twie pomorskim, nie może pojąć, dlaczego wprowadzono takie zarządzenia. Są one najzwyczajniej w świecie szkodliwe dla pacjentek, bo wprowadzają mnóstwo niepotrzebnego zamieszania - podkreśla Achrem. Renoma oddziału ściąga do Miastka pacjentki z całego województwa zachodniopomorskiego. Niczego nieświadome mamy dojeżdżają do szpitala i... słyszą, że bliźniaki mile widziane tu nie są.