PolskaNews WP: Strategia "gloria victis". Wiemy, co rząd zrobi z karami nałożonymi na Polskę

News WP: Strategia "gloria victis". Wiemy, co rząd zrobi z karami nałożonymi na Polskę

Rząd idzie na dalsze zwarcie z Brukselą i nie będzie dobrowolnie płacił kar nałożonych na Polskę przez TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej i kopalni w Turowie – dowiaduje się Wirtualna Polska. Jak ustaliliśmy, rząd zamierza czekać, aż Komisja Europejska sama je wyegzekwuje i pomniejszy należne Polsce środki o wysokość kar. – Niech Bruksela sama sobie weźmie te środki - mówi nam ważna osoba z rządu.

Rząd nie zamierza dobrowolnie płacić kar nałożonych na Polskę przez TSUE
Rząd nie zamierza dobrowolnie płacić kar nałożonych na Polskę przez TSUE
Źródło zdjęć: © KPRM
Patryk Michalski

28.10.2021 19:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ujawniona przez nas strategia rządu wobec kar nałożonych na Polskę przeczy oficjalnemu przekazowi polityków PiS i Solidarnej Polski, który sprowadza się do hasła "Polska nie odda nawet guzika". To oznacza, że mimo płomiennych wystąpień polityków obozu władzy rząd ma pełną świadomość, że zapłata kar jest nieunikniona i wszyscy stracimy nawet setki milionów złotych. Z naszych informacji wynika, że prezes PiS i premier nie tylko się na to godzą, ale nie zamierzają w najbliższym czasie minimalizować tych strat. A licznik kar z każdym z dniem wskazuje coraz wyższą sumę.

O braku pośpiechu świadczy m.in. wypowiedź premiera, który pytany o likwidację Izby Dyscyplinarnej stwierdził, że kompromisowy pomysł w ramach Zjednoczonej Prawicy wykrystalizuje się "w najbliższych paru miesiącach". Wspomniana ustawa może trafić pod obrady Sejmu najwcześniej 16 listopada. W projekcie Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało jednocześnie zmniejszyć liczebność całego Sądu Najwyższego. To oznacza kolejną rewolucję w polskim wymiarze sprawiedliwości i z pewnością wywoła sprzeciw opozycji i większości senackiej. Na tej podstawie można sądzić, że izba wyższa wykorzysta pełen 30-dniowy termin, by zająć się tymi przepisami. Następnie ustawa najprawdopodobniej wróci do Sejmu, a dopiero później trafi na biurko prezydenta.

Na tej podstawie można założyć, że Izba Dyscyplinarna może zostać zlikwidowana najwcześniej w drugiej połowie grudnia, ale pod warunkiem, że przepisy natychmiast weszłyby w życie. Trudno jednak sobie wyobrazić, by przy tak poważnych zmianach nie obowiązywał okres przejściowy. To oznacza, że nawet jeśli przepisy wejdą w życie od nowego roku, to licznik kar za Izbę Dyscyplinarną wskaże wówczas ponad 60 milionów euro. To ponad 270 milionów złotych, które Polska straci.

Strategia dla celów wizerunkowych

W Prawie i Sprawiedliwości pytamy, czemu ma służyć tak konfrontacyjna postawa rządu. Z nieoficjalnych wypowiedzi polityków PiS jasno wynika, że brak dobrowolnego zapłacenia kar ma głównie wymiar propagandowy. - Skoro kary są nałożone to niech Komisja Europejska sama sobie je weźmie. My nie czujemy się winni, więc sami nie zamierzamy płacić – mówi ważny polityk obozu władzy.

– Jeśli to Bruksela wyegzekwuje kary, to będziemy mogli powiedzieć, że Unia nam zabrała pieniądze. Jednocześnie prawdą będzie, że nie płacimy kar – dodaje inny polityk PiS. – Gdybyśmy dobrowolnie zapłacili, to przyznalibyśmy się do winy – argumentuje osoba zbliżona do Kancelarii Premiera.

Politycy zbliżeni do premiera przekonują jednocześnie, że według nich trwająca konfrontacja z Brukselą to "spór o przyszły kształt Unii Europejskiej". – Jeśli teraz się nie postawimy, to Unia będzie wkraczała w kolejne obszary polityki, a to nie możemy się zgodzić – mówi jeden z ministrów.

Nielogiczny pomysł Solidarnej Polski

Z naszych ustaleń wynika, że otoczenie Mateusza Morawieckiego odrzuca pomysł forsowany od środy przez środowisko Solidarnej Polski. Współpracownicy Zbigniewa Ziobry chcą, by Polska o wysokość kar pomniejszyła swoją składkę członkowską, która zasila unijną kasę. - Jeżeli Unia Europejska chce i próbuje nas szantażować finansowo, to my pieniądze, które mielibyśmy tracić, odliczymy od tego, co powinniśmy wnieść w formie składek" - powiedział w programie "Tłit" Michał Woś.

Wiceminister sprawiedliwości dodał, że nie wie, czy pomysł jest popierany przez premiera. Ale zapewnił, że "Zbigniew Ziobro miałby odwagę" tak zrobić. – To inicjatywa Solidarnej Polski, a nie całego rządu. Żadna decyzja w tej sprawie nie zapadła, ale nie sądzę, żebyśmy tak postąpili. Mamy obowiązek płacić składkę, więc z punktu widzenia Brukseli to byłoby kolejne złamanie prawa – mówi polityk PiS, który chce pozostać anonimowy. Od takiej propozycji dystansuje się też Bartłomiej Wróblewski z PiS. Poseł twierdzi, że TSUE wyszedł poza swoje kompetencje. – Ta decyzja będzie dezintegrować Europę, bo pokazuje, że liczy się tylko siła. Jednak odradzałbym podejmowanie pochopnych działań - mówi

Pomysł nie ma większych szans na realizację nie tylko ze względu na brak zielonego światła ze strony premiera, ale przede wszystkim ze względu na brak logiki. Dlaczego? Polska nie miałaby od czego odjąć kar, bo wciąż otrzymujemy od Unii Europejskiej więcej niż wpłacamy. Nawet jeśli składka członkowska zostałaby pomniejszona, to Bruksela odpowiednio pomniejszy środki, które popłyną do Warszawy, więc z tego punktu widzenia propozycja ziobrystów jest całkowicie nierealna.

Wprost wynika to z rządowych dokumentów. W analizach dotyczących ratyfikowanej przez Polskę decyzji ws. systemu zasobów własnych czytamy, że Polska wciąż jest jednym z największych beneficjentów unijnych środków: "W okresie 2021–2027 Polska ma szansę uzyskać środki w kwocie ok. 125 mld euro, a wpłata składki za ten okres szacowana jest łącznie na ok. 45 mld euro". To oznacza, że Polska jest na plusie o około 80 mld euro.

- Pan minister Woś powinien doczytać, gdyż opowiada brednie. Zarówno nałożone przez TSUE kary, jak i należną od Polski składkę można potrącić z przyznawanych Polsce środków z Unii Europejskiej – komentowała w mediach społecznościowych Katarzyna Szeska z prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia.

Wszyscy zapłacimy

- Mówienie, że Polska nie zapłaci nałożonych kar, to nieprawda powtarzana przez polityków PiS. To tak jakby ktoś mówił, że nie zapłaci alimentów, a i tak wiadomo, że komornik wejdzie mu na pensję. Politycy PiS-u są właśnie w takiej sytuacji – komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Grabiec.

- Premier Morawiecki obiecywał w Parlamencie Europejskim, że zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną, a nie zrobił tego, są więc konsekwencje. Odpowiedzialność za to ponoszą rządzący, bo rzucają słowa na wiatr, nie są w stanie się dogadać. A my bardzo potrzebujemy tych pieniędzy z Unii, te pieniądze Polakom po prostu się należą – dodaje rzecznik Platformy Obywatelskiej.

Egzekwowanie kar dziennych zasądzonych przez TSUE zostało szczegółowo uregulowane w rozporządzeniu finansowym. Mechanizm jego działania zaprezentował Patryk Wachowiec, prawnik z Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Jeżeli rząd będzie konsekwentny w niepłaceniu kar, Komisja Europejska po ponagleniu będzie mogła pomniejszyć należne nam środki o wysokość kar. Początek naliczania zaczyna się od dnia otwarcia powiadomienia z TSUE w specjalnym internetowym systemie. W przypadku, jeśli rząd celowo będzie odkładał kliknięcie w postanowienie, maksymalnie po tygodniu decyzję uznaje się za skutecznie doręczoną. To oznacza, że kary dzienne w wysokości miliona euro najpóźniej zaczną obowiązywać od przyszłej środy. Zazwyczaj jednak kraje członkowskie natychmiast zapoznają się z treścią postanowienia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (3344)