Nepal: bomby wybuchają, turyści rezygnują
Jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne, w tym jedna poważnie, od wybuchu bomby w fabryce dywanów w stolicy Nepalu Katmandu - poinformowały lokalne media. Policja prowadzi śledztwo w celu ustalenia czy za wybuch odpowiedzialni są rebelianci.
Doniesienia mediów nie zostały jak dotąd potwierdzone przez policję, która wcześniej poinformowała, że w wyniku wybuchu zostały ranne trzy osoby, ale nikt nie zginął.
Wybuch miał miejsce w południowej części Katmandu. Jest to drugi wybuch w stolicy od czasu, gdy król Nepalu Gyanendra ogłosił stan wyjątkowy w kraju, aby słumić rebelię maoistów, która w zeszłym tygodniu przyjęła wyjątkowo gwałtowny obrót.
W czwartek maoiści wysadzili fabrykę Coca-Coli w Katmandu. Do wybuchu doszło nad ranem, gdy w fabryce nie było jeszcze pracowników.
Nasilenie ataków maoistów i wprowadzenie w Nepalu stanu wyjątkowego spowodowało drastyczne ograniczenie ruchu turystycznego w tym państwie. W ciągu tygodnia ponad tysiąc osób odwołało wcześniejsze rezerwacje - informuje w poniedziałek nepalska gazeta Samacharpatra.
Biura podróży, agencje trekingowe i hotele świecą pustkami. Jest to duży cios dla gospodarki Nepalu, której podstawą jest właśnie turystyka.
Maoiści dążą do utworzenia republiki komunistycznej w himalajskim królestwie Nepalu. Nepal do 1990 roku był monarchią absolutną, a obecnie jest monarchią konstytucyjną.(ck, mag)