Neotradycjonalizacja jako szansa?
O ile jednak w Europie Zachodniej obserwujemy próby rekonstrukcji świadomości odrębności kulturowych i religijnych - a gdy to nie wychodzi, etnicznych i regionalnych - u nas ten wymiar jest systematycznie kwestionowany przez "nowoczesne" media. To bardzo ryzykowne. Bo równoczesna korozja i państwa, i społeczeństwa, uczyni nas łatwym łupem dla innych! - pisze w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis.
31.05.2012 | aktual.: 31.05.2012 06:56
Organizowanie się społeczeństw zachodnich wokół państwa, czyli powtarzający się rytm wyznaczany przez instytucje i procedury, został zakłócony. Powodem jest kryzys, działania nadzwyczajne, ponadpaństwowa integracja, oraz uświadomienie sobie, że władza to tylko gra, w której informacje i działania realne mają podobną moc sprawczą, uruchamiając przepływy kapitału.
Często nawet w dużych państwach - a takim na pewno jest Polska - kryzys zaciera świadomość długofalowych celów i powoduje, że rządzący koncentrują się głównie na demobilizowaniu politycznym własnych społeczeństw, aby nie protestowały przy przerzucaniu na nie dodatkowych kosztów i obniżaniu standardów.
W krajach Europy Zachodniej obserwujemy w tej sytuacji próby zastąpienia zanikającej świadomości własnej, odrębnej "tożsamości konstytucyjnej", reaktywowaną świadomością kulturową i historyczną. Te wysiłki mają często charakter pastiszu, bo są zbyt świadome siebie, selektywne i manipulowane przez media, a także stają się grą interesów.
Okazuje się przy tym, że procesy tzw. długiego trwania są bardziej przewidywalne niż to, co się dzieje w polityce i gospodarce. Bo te ostatnie, w warunkach globalizacji, zależą nie tylko od struktur realnych, ale też od iluzorycznych korelacji, gdy do jednej szuflady wrzuca się zjawiska bardzo różne i zakłada się istnienie związków tam, gdzie ich nie ma.
Zaś sfera długiego trwania - na przykład typ tradycji kulturowej, choćby jak pokazuję w swojej nowej książce pt. "Zawładnąć!", sposób i moment historycznego i intelektualnego doświadczenia problemu formy - staje się częścią społecznej podświadomości. I można z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć, jak wpłynie na społeczne reakcje. Także w warunkach kryzysu.
Trudno jednak określić granice między realnością a iluzją. Kryzys, jak każda wyjątkowa sytuacja, zawsze zwiększa bowiem autonomię tych, którzy rządzą, uwalniając od obowiązku "reprezentacji" i demobilizując społeczeństwa. Stąd częste, sztuczne, podkręcanie atmosfery kryzysu, aby ową władzę zachować jak najdłużej.
U nas ten proces przebiega inaczej. Instytucje i prawo, czyli "tożsamość konstytucyjna i państwowa", nigdy nie stanowiły kością społecznej aktywności. Radykalne "uspołecznienie państwa" - nie mylić ze "społeczeństwem obywatelskim", czyli zacieraniem granicy między formalnym i nieformalnym - nie pozwala dziś dostrzec, jak bardzo państwo zanika.
O ile jednak w Europie Zachodniej obserwujemy próby rekonstrukcji świadomości odrębności kulturowych i religijnych - a gdy to nie wychodzi, etnicznych i regionalnych - u nas ten wymiar jest systematycznie kwestionowany przez "nowoczesne" media. To bardzo ryzykowne. Bo równoczesna korozja i państwa i społeczeństwa, uczyni nas łatwym łupem dla innych!
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski