Nekrobiznes w Warszawie?
Dwaj przedstawiciele Stołecznego Stowarzyszenia Przedsiębiorstw Pogrzebowych powiedzieli w czwartek, że - ich zdaniem w Warszawie - podobnie jak Łodzi - kwitnie tak zwany nekrobiznes.
04.07.2002 | aktual.: 05.07.2002 11:11
Marian Nyc i Marek Gójalski twierdzą, że ani prokuratura ani dyrekcja warszawskiego pogotowia ratunkowego nie reaguje na przekazywane im na ten temat wiadomości.
Marek Gójalski, właściciel jednego z zakładów pogrzebowych w Warszawie powiedział, że wie od rodzin zmarłych iż pracownicy pogotowia - sanitariusze i kierowcy - przekazują im numery telefonów do zakładów pogrzebowych.
Dodał, że podczas przesłuchania w warszawskiej prokuraturze poinformował o tym, ale nie wzbudziło to zainteresowania.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Maciej Kujawski obiecał, że sprawdzi, czy sytuacja opisana przez Marka Gójalskiego miała miejsce. Poinformował ponadto, że prokuratury rejonowe w Warszawie prowadzą trzy postępowania sprawdzające, czy doszło do proponowania adresów zakładów pogrzebowych rodzinom zmarłych. Zawiadomienia o przestępstwie złożyły rodziny zmarłych - dodał Kujawski.
Rzecznik prokuratury poinformował ponadto, że prokuratura rejonowa Warszawa śródmieście w marcu tego roku umorzyła postępowanie, w którym brano pod uwagę celowe uśmiercenie pacjentki przez lekarza. Prokuratura uznała, że nie doszło do przestępstwa - dodał Maciej Kujawski.
Tymczasem szef Prokuratury Krajowej Karol Napierski nakazał Prokuraturze Okręgowej zainteresowanie się wszelkimi informacjami o nekrobiznesie. Prokurator Napierski odniósł się w ten sposób do zarzutów Gazety Wyborczej, że prokuratura warszawska nie była zainteresowana informacjami pochodzącymi od jej dziennikarzy.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Warszawie Edyta Grabowska-Woźniak powiedziała, że ostatnie informacje o niewłaściwych praktykach stosowanych przez swoich pracowników dyrekcja warszawskiego pogotowia otrzymała 8 lat temu. Dodała, że pracownicy którym to udowodniono zostali wówczas wyrzuceni z pogotowia.
Rzecznika pogotowia powiedziała, że jedyna informacja jaką otrzymała dyrekcja pogotowia od czasu afer w Łodzi, było to zawiadomienie od Mariana Nyca o tym że ktoś anonimowo przez telefon zaproponował mu zlecenie na odbiór ciała.
Dyrekcja Pogotowia wyjaśniła, że dzwoniła żona zmarłego. To była jedyna informacja, która wpłynęła do pogotowia w ostatnich latach - zapewniała Edyta Grabowska. Zapewniła, że każda informacja zostanie dokładnie sprawdzona. (and)