Trwa ładowanie...
05-05-2012 02:55

"ND": Rosjanie używali telefonu L. Kaczyńskiego

"Nasz Dziennik" ujawnia, że po katastrofie w Smoleńsku ktoś na terenie Federacji Rosyjskiej manipulował przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ustaliła, że odsłuchiwano pocztę głosową.

"ND": Rosjanie używali telefonu L. KaczyńskiegoŹródło: AFP, fot: Natalia Kolesnikova
d3fwao8
d3fwao8

Według "Naszego Dziennika", prokuratura wojskowa uznała jednak, że można tu mówić jedynie o dzwonieniu na cudzy koszt, a nie o wykradaniu informacji. Ostatecznie stwierdzono, że nie doszło do popełnienia przestępstwa. Ekspertyza ABW jest jednoznaczna.

Jak stwierdza prokuratura, "nieustalona osoba" na terenie Rosji uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010 roku telefon Nokia 6310i zarejestrowany na kancelarię prezydenta, a użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego. Do pierwszego włączenia telefonu doszło tuż po katastrofie, bo o godzinie 10.46. Kolejne połączenia miały miejsce następnego dnia o godzinie 12.40 i 16.20. Chodziło o numer polskiej poczty głosowej.

- W przekazanych materiałach znajdował się wyciąg z opinii ABW, z której wynikało, że karta SIM współpracująca z telefonem komórkowym marki Nokia 6310i, należącym do Kancelarii Prezydenta RP, logowała się w sieci telefonii komórkowej Federacji Rosyjskiej - mówi "Naszemu Dziennikowi" Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła dochodzenie w tej sprawie.

- Z informacji uzyskanych od operatora PTK Centertel wynika, że w dniach 10 i 11 kwietnia 2010 roku doszło do nawiązania za pośrednictwem tego telefonu trzech połączeń z pocztą głosową - stwierdza prokurator.

d3fwao8

"Ktoś grzebał przy telefonie prezydenta"

- Prawda jest taka, że Rosjanie uruchomili ten telefon, odsłuchali pocztę głosową prezydenta i myślę, że nie szukali tam danych związanych z przyczynami katastrofy, tylko szukali tam zupełnie innych danych - uważa mecenas Piotr Pszczółkowski reprezentujący w śledztwie smoleńskim Jarosława Kaczyńskiego.

Mec. Pszczółkowski nie ukrywa zdziwienia decyzją prokuratury. - Przecież nie chodzi o to, że ktoś naraził Kancelarię Prezydenta na kilka czy kilkanaście złotych kosztów odsłuchania w roamingu poczty głosowej, tylko o to, że ktoś po prostu grzebał przy telefonie prezydenta - mówi.

Jak podkreśla "Nasz Dziennik", pełnomocnicy rodziny Kaczyńskich nie mogli nawet interweniować w tej sprawie, bo nie mieli w niej statusu pokrzywdzonych i zwyczajnie nie wiedzieli o takim postępowaniu.

d3fwao8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3fwao8
Więcej tematów