Nazistowskie i antysemickie malowidła na budynkach w Krakowie
Bloki w krakowskiej dzielnicy Olsza padły ofiarą antysemickich malowideł. Kobieta, która postanowiło zgłosić ten fakt do krakowskiej straży miejskiej, usłyszała od jednego z funkcjonariuszy, że „swastyka to hinduski symbol szczęścia”. Dyżurnemu, który wdał się w dyskusję na temat interpretacji chuligańskich malowideł, grozi dyscyplinarne wydalenie ze służby.
21.01.2015 | aktual.: 21.01.2015 16:31
Na blokach namalowane zostały m.in. swastyki, przekreślone gwiazdy Dawida oraz wulgarne napisy, które bezpośrednio nawiązywały do nienawiści rasowej. Obok rasistowskich haseł pojawiły się także nazwy klubów piłkarskich, co pozwala wnioskować, że autorami tych obraźliwych napisów oraz malowideł są pseudokibice.
Pani Monika, jedna z mieszkanek blokowiska, postanowiła zgłosić chuligański wybryk do straży miejskiej. Dyżurny, który wówczas odebrał telefon, nie tylko nie miał ochoty interweniować w tej sprawie, ale także wdał się w „ciekawą” polemikę na temat interpretacji namalowanych symboli. - Swastyka to hinduski symbol szczęścia – miał powiedzieć dyżurny na pytanie pani Moniki o to, jak on rozumie te symbole. Relacjonując Wirtualnej Polsce dyskusję z funkcjonariuszem, pani Monika dodaje, że strażnik komentował wcześniej tę sprawę jako „klubowe zabawy”.
To nie koniec słownych przepychanek strażnika dyżurnego z panią Moniką. Kiedy kobieta oznajmiła, że osobiście dotykają ją te hasła i obrażają, ponieważ jest Żydówką, strażnik miał na to zareagować: „Jeżeli Pani jest Żydówką, to ja jestem Muzułmaninem”. Po całej rozmowie dyżurny jednak zgodził się wysłać patrol na miejsce.
Pani Agnieszka jednak nie postanowiła zostawić tak tej sprawy. Zgłosiła się do komendanta głównego straży miejskiej i powiadomiła o całym zajściu.
- Problem w tym, że nie dysponujemy nagraniem z tej rozmowy. Niemniej dyżurny przyznał się do charakteru przebiegu tej rozmowy telefonicznej – relacjonuje Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej. – Taka dyskusja nie powinna mieć miejsca. Dyżurny ma obowiązek zbadać sprawę, wysłać patrol i sprawdzić, czy faktycznie doszło do takiego zdarzenia – dodaje.
Nie wiadomo jeszcze, czy dyżurny zostanie wydalony ze służby. Najprawdopodobniej zostanie przesunięty na inne stanowisko.
Może się wydawać, że sprawa ta jest pośrednim pokłosiem niedawnej wykładni białostockiego prokuratora, który w ubiegłym roku odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie namalowanej swastyki. Argumentował to wówczas dokładnie tak samo, jak uczynił to niedawno krakowski dyżurny, nazywając ów symbol – „symbolem szczęścia”. Co z kolei doprowadziło do uniewinnienia oskarżonego.