Nawalny w pierwszym wywiadzie. Dokładnie relacjonuje, co się z nim działo
W wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel” Aleksiej Nawalny tłumaczy, dlaczego rozkaz otrucia go musiał pochodzić od Władimira Putina. Dokładnie relacjonuje, co czuł, gdy trucizna zaczęła działać.
01.10.2020 22:22
Rosyjski opozycjonista, który przeżył próbę otrucia nowiczokiem i zaledwie tydzień temu opuścił berlińską klinikę Charite, udzielił pierwszego po zamachu wywiadu. Dziennikarzom tygodnika "Der Spiegel” opowiada o tym, co go spotkało, o powrocie do zdrowia, a także o planach na przyszłość. Jest przekonany, że za próbą zamachu na jego życie stał sam prezydent Rosji Władimir Putin.
"Twierdzę, że za tym czynem stoi Putin i nie mam innych wersji. Nie mówię tego, by sobie schlebiać, ale na podstawie faktów. A najważniejszym jest nowiczok. Rozkaz jego użycia albo produkcji mogą wydać tylko dwaj ludzie: szef FSB albo wywiadu zagranicznego SWR” – powiedział Nawalny.
Nawalny: Kreml nie chciał "reality show”
Nawalny nie wyklucza, że w zamach zamieszana była także służba wywiadu wojskowego GRU. "Jeśli Putin twierdzi, że ja sam wytworzyłem nowiczoka i się nim otrułem, jest to niemożliwe. Możemy zakładać, że tylko trzy osoby mogą wydać rozkaz podjęcia 'aktywnych kroków' i użycia nowiczoka. Gdy zna się rosyjską rzeczywistość, wie się też, że szefowie FSB Aleksander Bortnikow, SWR Siergiej Nayszkin, a także szef GRU nie podjęliby takiej decyzji bez zalecenia Putina. Oni mu podlegają” – twierdzi Nawalny.
Dodał, że rosyjskie władze ostatecznie zgodziły się na jego transport do Niemiec, ponieważ obawiały się, że cała sprawa przekształci się w "reality show pod tytułem 'Nawalny umiera w Omsku'”. "Dla ludzi Putina ważne jest, by nie dawać przeciwnikowi statusu ofiary i – nieważne czy jest żywy, czy martwy – nie dostarczać mu kapitału politycznego. Gdybym umarł w Omsku albo doznał tam trwałego uszczerbku na zdrowiu, jednoznacznie obarczano by ich odpowiedzialnością. Może nie wykryto by wówczas nowiczoka, ale to, że nie wypuszczono mnie z kraju, byłoby wyłącznie ich winą” – ocenił Nawalny.
Nawalny: Nie czujesz bólu, ale wiesz, że umierasz
Opowiada też, jak poczuł się, gdy trucizna zaczęła działać. Był wówczas na pokładzie samolotu z Tomska do Moskwy. "To po prostu ciężko opisać, bo nie można tego z niczym porównać. Organofosforany atakują system nerwowy jak atak DDoS system komputerowy; to przeciążenie, które cię wykańcza. Nie możesz się już skoncentrować" – opowiada. "A najważniejsze odczucie to takie, że nie czujesz bólu, ale wiesz, że umierasz. I to teraz, natychmiast. Przy tym nic cię nie boli”.
Najpierw, gdy poczuł się źle, poszedł do toalety. Wyszedł i ku swojemu własnemu zaskoczeniu powiedział do stewarda: "Otruto mnie. Umieram”. "Potem położyłem się na podłodze, aby umrzeć” – opisuje. Przyznał, że oglądał krążące w sieci nagranie wideo zatytułowane: "Nawalny krzyczy z bólu”. "Ale to nie był ból, to było coś innego, gorszego. Ból pozwala ci czuć, że żyjesz. A tu rozumiesz po prostu: To jest koniec” – mówi.
Nawalny uważa, że został otruty w hotelu w Tomsku, a trucizna dostała się do jego organizmu przez skórę. Prawdopodobnie znajdowała się na przedmiocie, którego tylko on sam używał, bo – inaczej niż w przypadku otrucia Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii – nikt inny prócz Nawalnego nie ucierpiał. Nie była to butelka z pokoju hotelowego, na której wykryto ślady nowiczoka. Butelkę zabezpieczyli jako dowód współpracownicy Nawalnego, ale ilość znalezionej na niej trucizny była minimalna i nikomu nie mogła zaszkodzić.
Specjalne relacje Niemiec i Rosji to przeszłość
Nawalny potwierdził, że zamierza wrócić do Rosji. "Gdybym nie wrócił, oznaczałoby to, że Putin osiągnął swój cel. A moim zadaniem jest teraz być tym typem, który się nie boi. A ja się nie boję! Jeśli drżą mi ręce, to nie ze strachu, ale od tego świństwa. Nie zrobię Putinowi tego prezentu, jakim byłaby rezygnacja z powrotu do Rosji” – powiedział.
Zdaniem Nawalnego czasy specjalnych relacji niemiecko-rosyjskich, gdy Putin nie zaryzykowałby konfliktu z Berlinem, już minęły. "Zaskakująco jasne słowa niemieckiego rządu mają mniej wspólnego z moją osobą. To raczej przekonanie o tym, jak niebezpieczną ścieżką kroczy Rosja. Gdy Kreml już raz upodobał sobie takie operacje, dlaczego nie miałby wyeliminować jakiegoś niemieckiego polityka, który na przykład wypowiada się przeciwko Nord Stream 2?” – ocenił.
Jak przyznał, odniósł wrażenie, że kanclerz Angela Merkel nie potrzebuje rad od niego. "Ale każda strategia wobec Rosji musi brać pod uwagę stadium szaleństwa, które osiągnął Putin” – powiedział. Ubolewał, że pomimo nałożonych na Rosję zachodnich sankcji, rosyjskie elity wciąż dobrze czują się na Zachodzie. "Zabolałoby ich, gdyby Europa wreszcie pokazała im granice, zajęła ich aktywa i nie pozwalała im przyjeżdżać – dodał. "Tak długo, jak rosyjskie elity będą mogły korzystać z europejskiej infrastruktury, nic się nie zmieni”.
Przeczytaj także: