Nauczyciele skarżą się na braki kadrowe. Czarnek bagatelizuje problem
- Chcę podkreślić ten spokój, który próbuje być zburzony przez ZNP, przez opozycję, która wszystko widzi tyko na czarno, przez taką Wirtualną Polskę czy Onet – tak minister edukacji Przemysła Czarnek skomentował głosy płynące od nauczycieli o tym, że szkołom coraz bardziej doskwierają braki kadrowe. Zdaniem ministra żadnego problemu nie ma.
- Wirtualna Polska pisze dzisiaj, że "wszystko stanie", wszystko jest w chaosie w Warszawie. W Warszawie to jest zupełnie oczywiste, w Warszawie od dawna wszystko stoi na głowie. Tylko Warszawa Trzaskowskiego to na szczęście nie jest cała Polska – mówił Czarnek na antenie TVP Info.
W poniedziałek reporterka Wirtualnej Polski Żaneta Gotowalska-Wróblewska opisała trudną sytuację, która ma miejsce w wielu szkołach na terenie kraju. - Szkoły zaczynają pracować na oparach. Idziemy w bardzo złym kierunku - mówiła w rozmowie z WP Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
Co więcej Ministerstwo Edukacji i Nauki zwiększa limit godzin ponadwymiarowych. Wszystko po to, by jakkolwiek próbować załatać dziury w planach lekcji. To problematyczne, ponieważ nauczyciele i tak są maksymalnie dociążeni nadgodzinami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sam minister Czarnek informował pod koniec sierpnia, że liczba wakatów nauczycieli to 21 355, w tym 6760 to wakaty na pełne etaty, pozostałe to wakaty na kilka godzin.
Problemy w szkołach. Czarnek zabiera głos
Teraz szef MEiN twierdzi jednak, że problem braków kadrowych jest marginalny. - W całej Polsce wchodzimy (nowy rok szkolny - przyp. red.) z dużo mniejszą liczbą wakatów niż w zeszłym roku. - przekonywał Czarnek na antenie TVP. Podkreślał, że "dokument z ministerstwa z drugiego września mówi o 1600 zgłoszeniach mniej, niż w zeszłym roku".
- To poziom 7 tys. zgłoszeń, ale mówimy o trzech godzinach, pięciu godzinach, siedmiu godzinach - dodał Czarnek.
Według niego "wakatów na pełny etat jest około 2100, co stanowi około 0,3 proc". - To tak jakby w szkole, która zatrudnia stu nauczycieli brakowało nauczyciela na 0,3 etatu. Czy to jest zapaść kadrowa? Przecież to są żarty, które sobie robi WP, ZNP i TVN oczywiście. (...) Im gorzej tym lepiej, żeby tylko Tusk wygrał – atakował Czarnek.
Tymczasem ,jak mówi dr Iga Kazimierczyk w rozmowie z WP, dyrektorzy szkół stoją przed poważnym wyzwaniem. - W ostateczności przydzielane są albo doraźne zastępstwa, np. matematyk przychodzi prowadzić lekcję fizyki, albo w miejsce biologii, do której brakuje nauczyciela, realizowane są inne zajęcia, a potem - gdy nauczyciel się znajdzie - zajęcia są odrabiane. Jest to trudne zadanie, by - przy trwającym od lat braku kadr - tworzyć plany lekcji. I żeby uczniowie dostali właściwą ofertę edukacyjną - zaznacza ekspertka.
I dodaje, że "nauczyciele rozpoczynają rok szkolny z dużymi oczekiwaniami, że w edukacji wreszcie coś się zmieni".
Źródło: TVP Info/WP Wiadomości