Nauczyciel zarabiał 14 tys. złotych? Skandal na Pradze-Północ
Warszawski ratusz zakończył kontrolę w stołecznym Dzielnicowym Biuro Finansowania Oświaty. Efekt? Wykryta ogromna defraudacja. Jeden z urzędników wyprowadził łącznie ponad 700 tys. złotych na nieistniejące etaty w podstawówce.
Robotnik gospodarczy, starszy woźny, dozorca czy konserwator - to stanowiska, które figurowały na liście płac pracowników Szkoły Podstawowej nr 30 przy ul. Kawęczyńskiej w Warszawie. Miasto miesięcznie wypłacało od 8 do 14 tys. złotych na każde z nich. Nielegalny proceder miał trwać od połowy 2019 roku.
Sprawa wyszła na jaw przy okazji kontroli Dzielnicowego Biuro Finansowania Oświaty przeprowadzonej przez warszawski ratusz. Winny okazał się kierownik jednostki, który posiadał dostęp do systemu informatycznego. Dopisując do listy płac fałszywe pozycje, pozyskiwał dodatkowe środki. Otrzymane pieniądze przelewał na cztery niezidentyfikowane rachunki bankowe.
Według audytorów proceder mógł trwać, gdyż dokumenty, które ostatecznie trafiały do szkoły, były za każdym razem ponownie edytowane. Z listy znikały "lewe" nazwiska, zmieniała się także kwota łączna.
W ten sposób od lipca 2019 roku do stycznia 2021 roku wyprowadzono z urzędu łącznie ponad 727 tys. złotych.
- Sprawa została wykryta wewnątrz jednostki przez dyrektor DBFO, która natychmiast zwolniła pracownika, poinformowała prezydenta Warszawy, burmistrz dzielnicy Praga-Północ oraz prokuraturę. To prokuratura w toku prowadzonego śledztwa odpowie na pytania dotyczące procederu - poinformowała "GW" Karolina Jakobsche, rzeczniczka Urzędu Dzielnicy Praga-Północ.
Afera lotnicza Andrzeja Dudy. Co stało się z nagraniami z kokpitu? Ekspert zabrał głos
Źródło: "Gazeta Wyborcza"