Nasza wojna, słuszna wojna
Tuż przed rocznicą wojny w Iraku prezydent
Kwaśniewski mówi, że "byliśmy zwodzeni" informacjami o broni
masowego rażenia Saddama. Słowa słuszne i zarazem niefortunne -
ocenia komentator "GW" Marcin Bosacki.
Niefortunne, bo takich rzeczy nie mówi się sojusznikom poprzez dziennikarzy francuskich, wywołuje spekulacje, że Polska może wycofać się z Iraku.
Słuszne, bo Waszyngton powinien dostać sygnał: to źle, że główne motywy tej wojny okazały się zasłoną dymną. Broni masowego rażenia nie wykryto, związki Saddama z al-Kaidą okazały się nikłe. Kompromituje to rząd USA, a sojuszników stawia w niezręcznej sytuacji - podkreśla komentator.
Rok temu wielu Polaków dowodziło, że to "wojna z despotycznym reżimem, który jest niebezpieczny dla świata, który torturował i mordował własnych obywateli" (Adam Michnik)
. My, którzy wyzwoliliśmy się z komunizmu, uważaliśmy za obowiązek pomóc w obaleniu dyktatora. Ten cel wojny okazał się słuszny. Dziś przeważająca część Irakijczyków pochwala wojnę, bo uwolniła ich od tyrana.
Interwencja miała też pokazać światu arabskiemu - gdzie rządzą arcybogaci i arcyskorumpowani władcy, a wielu ich poddanych szuka nadziei w ben Ladenie - demokratyczną i nowoczesną alternatywę. Czy to się uda w Iraku? Za wcześnie na odpowiedź. Amerykanie nie byli dobrze przygotowani do odbudowy, popełniają błędy. I trzeba im to mówić - uważa Marcin Bosacki.
Jednak już dziś - wbrew mordom i rozbojom - Irakijczykm żyje się lepiej (...) Polska rok temu pokazała, że niebogaty, nieduży kraj stać na politykę zagraniczną, opartą na zasadach i samodzielną. Niech tak zostanie - konkluduje autor komentarza w "GW".(PAP)