PolskaNasza droga władza

Nasza droga władza

Tylko w tym roku za bonusy dla urzędników opolanie zapłacili 31 tysięcy złotych.
Pracownicy ratusza w Opolu oprócz pensji dostają służbowe telefony komórkowe, pieniądze na benzynę wlewaną do prywatnych samochodów i bilety parkingowe.

Aż 40 pracowników Urzędu Miasta Opola ma służbowe telefony komórkowe, za które płaci budżet, a więc podatnicy. Na liście tych uprzywilejowanych pracowników ratusza znajdują się osoby publiczne (prezydenci, niektórzy naczelnicy wydziałów) oraz niepubliczne, zajmujące niższe stanowiska.

- Nie nazywałbym tego przywilejem - przekonuje Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta (nie ma ograniczeń w rozmowach telefonicznych z komórki, nr tel. 0692 476 621). - To są narzędzia pracy urzędników. Jeśli któryś pracownik składa wniosek o służbowy telefon albo o przyznanie limitu kilometrów na prywatny samochód, ten wniosek jest dokładnie analizowany. Zgoda prezydenta zależy czynności, jakie dana osoba wykonuje.

Pietrucha twierdzi, że niektórzy urzędnicy muszą być osiągalni pod telefonem, np. Agnieszka Jurowicz, naczelnik wydziału organizacyjnego, Zdzisław Starzyński z inwestycji, Rajmund Dorotnik z wydziału zarządzania kryzysowego i 37 innych osób. Na liście nie ma np. Stanisława Głębockiego, naczelnika inżynierii miejskiej, czy Bogdana Kocińskiego z ochrony środowiska. Pietrucha wyjaśnia, że są przypadki, że ktoś jest wystarczająco łatwo osiągalny bez komórki. Kiedy zwróciliśmy uwagę, że naczelnik Głębocki ma przydzielony limit 200 kilometrów na prywatny samochód, co świadczy o tym, że często wyjeżdża w teren, Mirosław Pietrucha odparł: - Pan naczelnik bywa poza urzędem, ale są to z reguły spotkania planowane i nie ma problemu ze skontaktowaniem się z nim.

Urząd dysponuje czterema służbowymi samochodami do przewozu osób, ale też poczty i towarów. 28 pracowników ma refundowane koszty wykorzystywania aut prywatnych (0,7692 zł za przejechany kilometr). Wśród tych osób są także prezydenci.
- Korzystają z prywatnych samochodów, jeśli służbowe są akurat zajęte - wyjaśnia Pietrucha. - Wiceprezydent Kwiatkowski jeździ m.in. do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a wiceprezydent Karbowiak np. do szkół, które nadzoruje.

Dla porównania: w Bydgoszczy na czterech prezydentów tylko jeden ma limit na prywatne auto, za to kilkadziesiąt osób - dyrektorów wydziałów i ich zastępców korzysta ze służbowych komórek. W Białymstoku limity na kilometry ma tylko kilkunastu urzędników. Agata Jop

TELEFONY ZA PÓŁ MILIONA Dariusz Smagała z UW, przewodniczący komisji rewizyjnej Rady Miasta Opola:
- Jako radny zapytałem o koszty bonusów - przywielejów, które mają urzędnicy. Ze sprawozdania z wykonania budżetu wynikało, że chodzi o duże sumy. W ubiegłym roku na same rozmowy telefoniczne ratusza (komórkowe i stacjonarne) wydano pół miliona złotych z pieniędzy podatnika. Nie wydaje mi się, żeby takie przywileje jak służbowa komórka czy limit darmowych kilometrów przekładał się w naszym urzędzie na jakość pracy. Chcę, żeby było jasne, kto ma te bonusy, bo płacą za nie podatnicy, chociaż pobory osób, które z nich korzystają, są wysokie.

ILE KOSZTUJĄ?

Żadna z 40 pracowników ratusza nie ma limitowanych minut na rozmowy telefoniczne, opłata stała za każdy z telefonów wynosi 163 zł miesięcznie. W sumie w tym roku tylko w styczniu i lutym koszty korzystania z samochodów prywatnych przez 28 urzędników ratusza wyniosły 5875 zł. Służbowe telefony komórkowe dla 40 osób kosztowały ponad 23 tys. zł (koszty wzrastają, bo za cały zeszły rok wyniosły ok. 77430 zł). Urząd kupił też bilety parkingowe za sumę 2160 zł, m.in. dla pracowników nadzoru budowlanego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)