Nasz sposób na stres
Bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiali. Nie analizujmy doniesień o aferach korupcyjnych, kolejnym mordzie czy skandalu w Sejmie.
27.03.2004 | aktual.: 27.03.2004 09:23
W Iraku kolejny zamach, u nas rośnie bezrobocie, służba zdrowia ledwie dyszy, politycy się kłócą, rozpada się rząd,. Nastroju nie poprawia nawet pogoda, bo wiosna, która zawsze budzi optymizm, nie chce przyjść, mimo że jest już koniec marca. Wystarczyłaby tylko jedna z takich przyczyn, by nabawić się stresu. Ich skala tylko to uczucie pogłębia. I dotyka coraz większej liczby ludzi.
Telewizor można wyłączyć i nie śledzić wyników notowań Samoobrony czy rozłamu w szeregach SLD. Ale jak przestać się bać utraty pracy, choroby, która może nas zaprowadzić do łóżka na szpitalnym korytarzu czy debetu na koncie bankowym?
Ranking nieszczęść
Amerykański psycholog Thomas H. Holmes opracował skalę stresu, czyli listę sytuacji życiowych najbardziej niszczących psychikę człowieka. Na pierwszym miejscu jest śmierć współmałżonka, na drugim rozwód, na szóstym własna choroba, utrata pracy na ósmym, a zaraz za nią przejście na emeryturę. Polscy psycholodzy obserwują niepokojące przetasowoania na owej liście. Przejście na emeryturę w obliczu rosnącego bezrobocia, wydaje się Polakom wybawieniem, a nie nieszczęściem, utrata pracy i choroba są gorsze niż rozwód i separacja.
Wyścig szczurów
Kiedyś do najbardziej stresujących profesji zaliczano górnika, policjanta, dziennikarza i pilota, za spokojne uchodziły: pielęgniarka i bibliotekarz. Ale teraz, gdy pielęgniarki nie stać na bilet na autobus, a biblioteki zamykane są jedna za drugą, poziom stresu siostry w szpitalu, może być identyczny jak pilota w rozklekotanym śmigłowcu. Bez względu na profesję, boimy się utraty pracy, bo trzeba ciągle o nią zabiegać. Rywalizacja zaczyna się już w „zerówce”. Jesteśmy ciągle oceniani, a od tych „notowań” zależy jakość naszego życia.
– Niestety, Polacy nie są przygotowani do rywalizacji i związanym z nią stresem. Nikt ich tego nie uczy – mówi psycholog Beata Jarosz. Co to jest stres? To stan wzmożonego napięcia nerwowego wywołanego negatywnymi bodźcami fizycznymi lub psychicznymi, które mogą nad doprowadzić do poważnych chorób, z wrzodami żołądkami, zawałami serca włącznie. Jeśli niczego z tym „wzmożonym napięciem nerwowym” nie zrobimy, to zachoruje także nasza dusza. Mamy do wyboru – albo wpadniemy w depresję, albo nabawimy się nerwicy.
Przepis na uśmiech
Jak walczyć ze stresem? Rozmowa z dr n. med., kardiologiem Teresą Świderską-Błońską
- Stres to jeden z głównych czynników chorób serca, co zrobić by się go pozbyć?
- Zracjonalizować emocje, czyli ogarnąć umysłem to, co się z nami dzieje. Kiedy wiemy, na co nas stać, jakie mamy wady, a jakie zalety, co pomaga lub utrudnia nam życie, możemy określić sobie cele, do jakich dążymy i plany awaryjne, gdy zdarzy się po drodze jakiś nieprzewidziany „zakręt”.
- Kiedy jesteśmy zdenerwowani, trudno nam spokojnie usiąść i dumać nad swoim losem.
- Bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiali. Nie analizujmy doniesień o aferach korupcyjnych, kolejnym mordzie czy skandalu w sejmie. Nie sprawdzajmy czy mamy już wszystkie objawy depresji jakie podaje pani z telewizyjnego okienka. Starajmy się myśleć pozytywnie. Przywoływać dobre wspomnienia, snuć optymistyczne plany na przyszłość. I sprawiajmy samym sobie przyjemności. Codziennie.
- Wielu z nas nie ma czasu i pieniędzy na przyjemności.
- Nie mówię o wyjeździe na Hawaje. Wystarczy zmiana fryzury, spotkanie z przyjaciółmi, komedia w kinie, jakiś koncert i do tego książka, ale taka, która ułatwia pozytywne postrzeganie świata. A może kostka czekolady, spacer po parku, kilka ćwiczeń gimnastycznych przy otwartym oknie... Uśmiech jest najważniejszy. Nawet, jeśli na początku będzie nieszczery, wymuszony, to z czasem „wejdzie nam w krew”.
Nie sprawdzajmy czy mamy już wszystkie objawy depresji, jakie podaje pani z telewizyjnego okienka. Starajmy się myśleć pozytywnie. Przywoływać dobre wspomnienia, snuć optymistyczne plany na przyszłość. I sprawiajmy samym sobie przyjemności.
Bogumiła Nehrebecka