NASA "czyni postępy" w dochodzeniu ws. eksplozji Columbii
Przedstawiciele NASA powiedzieli w niedzielę wieczorem, że śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy wahadłowca Columbia postępuje naprzód, ale ujawnili niewiele nowych szczegółów na ten temat.
03.02.2003 | aktual.: 03.02.2003 10:24
Szef programu misji wahadłowców Ron Dittemore powtórzył, że na krótko przed eksplozją pojawiły się niepokojące oznaki, jak nagłe przerwanie pracy czujnika temperatury w komorze podwozia, sygnały odpadnięcia jednej z płytek pokrywających kadłub statku, gwałtownego przegrzania statku po lewej stronie oraz oporu w lewym skrzydle.
Dittmore podkreślił jednak, że odpadnięcie tylko jednej płytki nie powinno spowodować załamania się całej struktury statku. W związku z tym - jak powiedział - komisje badające przyczyny wypadku "nie koncentrują się tylko na płytkach".
Ustalono - co widać nawet na filmie - że od rakiety nośnej promu w czasie startu 16 stycznia oderwał się fragment izolacji pianowej i uderzył w jego kadłub lub skrzydło, ale nie jest jasne jakie spowodował szkody.
Dittemore zastrzegł się, że "chce być ostrożny i nie chce wyciągać przedwczesnych wniosków" z zaobserwowanych sygnałów w ostatniej fazie lotu Columbii.
Inny przedstawiciel NASA, Bob Cabana, zapewnił, że mimo utraty Columbii, załoga przebywająca na orbicie w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej otrzyma na czas niezbędne dostawy. "Absolutnie nie ma się co o to martwić" - powiedział.
Cabana i Dittemore nie odpowiedzieli jednak na jak długo -ich zdaniem - zawieszone będą następne loty wahadłowców.
Poinformowali rówież, że odnaleziono szczątki wszystkich siedmiu członków załogi Columbii zabitych w katastrofie. (mag)