"Narodowy zakapior" gra kartą żydowską?
Pytanie Andrzeja Dudy dotyczące zbrodni w Jedwabnem wielu wprawiło w osłupienie. "Od 25 lat żaden poważny polityk nie grał kartą żydowską" - napisał Piotr Paziński, krytyk literacki i eseista, redaktor naczelny czasopisma "Midrasz". Nazwał też kandydata PiS "narodowym zakapiorem". Zdaniem rozmówców WP, prof. Radosława Markowskiego i prof. Rafała Chwedoruka to był pojedynek o politykę historyczną a nie przejaw antysemityzmu.
Andrzej Duda podczas debaty prezydenckiej wypomniał Bronisławowi Komorowskiemu, że w 2011 r. na uroczystości upamiętniającej wydarzenia w Jedwabnem Komorowski wystosował list, w którym - jak stwierdził - prezydent zawarł określenie: "naród ofiar był także sprawcą".
- Proszę mi powiedzieć, jak wygląda, w takim razie, pana polityka obrony dobrego imienia Polski, jeżeli pan w swoich wystąpieniach używa określenia, które niszczy rzeczywistą pamięć historyczną, zadaje kłam temu, co jest tak niezwykle ważne, żebyśmy nie byli kłamliwie oskarżani przez innych, że to my uczestniczyliśmy w Holokauście? - pytał Duda.
- Gdyby pan chciał robić zarzuty z pytań o przepraszanie za trudne sprawy, to musiałby pan zacząć od polskich biskupów, którzy mówili przebaczmy i prosimy o przebaczenie. To jest postawa chrześcijańska, która powinna nam wszystkim dać wiele do myślenia - odparł na to prezydent.
"Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą. Długo trwało zanim zrozumieliśmy, że przyznanie się do tej winy nie przekreśla polskiej martyrologii i polskiego bohaterstwa w walce z niemieckim i sowieckim okupantem, że nie oznacza relatywizacji win i wywrócenia proporcji w ocenie historycznych zasług i grzechów" - pisał prezydent w liście, do którego odwołał się Duda.
"Od 25 lat żaden poważny polityk nie grał kartą żydowską"
Pytanie Dudy oburzyło Piotra Pazińskiego, który na swoim profilu na Facebooku stwierdził, że od 25 lat "żaden poważny polityk (a kandydat na prezydenta w drugiej turze jest z konieczności poważnym politykiem) nie grał kartą żydowską". "Ostatnim był Lech Wałęsa w 1990 r., kiedy sugerował, że Tadeusz Mazowiecki ma niearyjskie pochodzenie. (...) Miałem nadzieję, że takie odwołujące się do antysemickiego elektoratu aluzje Wałęsy już nigdy w polskiej kampanii prezydenckiej się nie powtórzą, że nie ma na nie miejsca w polityce, że kilka procent głosów elektoratu Bolesława Tejkowskiego, Kazimierza Świtonia i Grzegorza Brauna nie są warte, żeby się po nie schylać" - napisał krytyk literacki i eseista.
"Duda uznał, że temat żydowski grzeje w Polsce na tyle, że nie tylko warto się nim posłużyć w debacie prezydenckiej, ale należy potraktować go priorytetowo, na otwarcie, w pierwszym pytaniu do politycznego rywala. Sprawa mordu jedwabieńskiego (i głosów, które można dzięki temu uciułać) okazała się dla Dudy ważniejsza od polityki społecznej, obronności czy stanu polskiego górnictwa. Bezbarwny prymusik prezesa pokazał swoją prawdziwą twarz: narodowego zakapiora. Dla mnie jest całkowicie skreślony" - stwierdził w emocjonalnym wpisie.
"To prezentacja PiS-owskiej wizji historii"
Zdaniem prof. Radosława Markowskiego pytanie nie było przejawem antysemityzmu, ale pojedynkiem o politykę historyczną. - To prezentacja PiS-owskiej wizji historii. Wyraz przekonania, że o naszej przeszłości możemy mówić tylko dobrze - mówi WP socjolog. - To starcie dwóch koncepcji: jednej, która zakłada, że trzeba rozliczać różne elementy własnej historii i drugiej mówiącej, że rozliczenia nie mogą zagubić proporcji całości - zgadza się politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Prof. Markowski wskazuje, że współcześnie państwa zyskują na tym, że ich historiografia zajmuje się zarówno pozytywami, jak i czarnymi kartami historii. - W zawierusze wojennej większość Polaków zachowywała się bardzo godnie, walczyliśmy z wrogami, ponieśliśmy wielkie straty, Polacy ratowali Żydów, ale byli też szmalcownicy i było też Jedwabne, za które powinno nam być wstyd. To nie do zniesienia w XXI w., w jednoczącej się Europie, żeby nie można było o tym mówić - oburza się.
"Elektorat PiS utwierdzi się w przekonaniu, że Komorowski nie szanuje polskości"
Jednocześnie socjolog zwraca uwagę, że dla większości elektoratu Dudy to mogło być dobre zagranie. - Utwierdzą się w przekonaniu, że Komorowski to prezydent, który nie szanuje polskości - wskazuje.
Prof. Chwedoruk przypomina, że Duda był kiedyś związany ze środowiskiem Unii Wolności, które trudno posądzać o ataki nacjonalistyczne i antysemickie. Z kolei trzon PiS stanowią ludzie dawnego Porozumienia Centrum, które bardzo silnie odwoływało się do tradycji piłsudczykowskiej, a te były bardzo odległe od jakiegokolwiek antysemityzmu. - Józef Piłsudski cieszył się poparciem głównych ugrupowań żydowskich w II Rzeczypospolitej - wskazuje rozmówca WP.
Ekspert zwraca uwagę, że środowiska postendeckie zostały w Polsce zupełnie zmarginalizowane. - Warto zauważyć, że nawet w szalonych latach 90., kiedy niemal mógł założyć partię i startować w wyborach, także prezydenckich, egzotyczni kandydaci, często odwołujący się do antysemityzmu, dostawali śmieszne poparcie. Dlatego nie ma sensu w obecnej kampanii wprowadzać tematu, który w Polsce umarł trochę śmiercią naturalną, a trochę na drodze niepisanego paktu, że tego rodzaju zjawiska należy z życia politycznego wyeliminować - konkluduje rozmówca WP.