Narastające napięcia między Pakistanem i Indiami. Coraz bliżej wojny
• Indie ogłosiły przeprowadzenie ataku wewnątrz terytorium pakistańskiego Kaszmiru
• To odwet za przeprowadzony w ubiegłym tygodniu atak terrorystyczny na indyjskich żołnierzy
• Atak stanowi całkowitą zmianę polityki Indii i ryzyko eskalacji konfliktu
• Jeśli dojdzie do wojny, przyćmi ona każdy inny konflikt na świecie - mówi WP ekspert.
30.09.2016 | aktual.: 30.09.2016 16:40
Sytuacja na indyjsko-pakistańskim pograniczu w regionie Kaszmiru od miesięcy jest napięta i grozi niekontrolowaną eskalacją. W czwartek doszło tymczasem do incydentu, który może uruchomić spiralę, którą trudno już będzie powstrzymać.
Nie jest do końca pewne, co tak naprawdę wydarzyło się w czwartek nad ranem w pobliżu tzw. linii kontroli oddzielającej pakistańską i indyjską część Kaszmiru. To, co wiadomo, to fakt że doszło do zainicjowanego przez Indie ataku na kontrolowane przez Pakistan terytorium. Indie twierdzą, że było to "chirurgiczne uderzenie" z użyciem sił specjalnych wymierzone w bazy pakistańskich terrorystów i miało ono miejsce nawet dwa kilometry w głąb terytorium kontrolowanego przez Pakistan, w wyniku którego zginęło 38 terrorystów oraz "ludzie, którzy starali się ich osłonić" - w domyśle pakistańscy żołnierze. Władze w Islamabadzie odpowiadają, że nic takiego nie miało miejsca, za to doszło do wymiany ognia wzdłuż granicy, w czasie której zginęło dwóch pakistańskich żołnierzy. Wszystko wskazuje na to, że to indyjska wersja wydarzeń jest bliższa prawdzie.
(fot. WP)
Niezależnie od szczegółów ataku, napięcie po obu stronach jest bardzo wysokie, a retoryka wojownicza nawet jak na standardy odwiecznego sporu dwóch sąsiadów. Strona pakistańska już zapowiedziała, że odpowie na agresję Indii w podobny sposób - co zwiastuje dalszą eskalację. Atak Indii był kulminacją narastających od lipca napięć wokół Kaszmiru. Wtedy to indyjskie wojsko zabiło jednego z młodych liderów muzułmańskiej partyzantki i jedną z ikon kaszmirskiego ruchu separatystycznego. Wydarzenie to sprowokowało nieustającą falę protestów, zamieszek i starć w indyjskim Kaszmirze. Sprawy przybrały jednak jeszcze gorszy obrót po tym, jak 19 września doszło do ataku terrorystycznego na indyjską bazę wojskową w Uri, w efekcie czego zginęło 18 żołnierzy. Szef rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP) zapowiedział wówczas, że Indie odpowiedzą wedle zasady "za jeden ząb, cała szczęka". Czwartkowy atak miał być przykładem tego podejścia. Może się okazać, że nie ostatnim.
Jak argumentuje Shashank Joshi, ekspert brytyjskiego instytutu wojskowego RUSI, uderzenie Indii stanowi nową jakość w konflikcie Indii i Pakistanu. O ile bowiem w historii pakistańsko-indyjskiego sąsiedztwa kilkakrotnie dochodziło do odwetowych ataków Indii na terytorium Pakistanu, to zwykle były one dokonywane w tajemnicy. Tym razem, jak pisze Joshi, zostąły one obwieszczone "z wielkimi fanfarami".
- Takie ataki wysyłały znaczący sygnał pakistańskiemu wojsku, lecz jednocześnie nie prowadząc do utraty twarzy, która mogłaby uruchomić spiralę eskalacji - mówi ekspert.
Taki zabieg był prawdopodobnie podyktowany rosnącą presją na rząd Narendry Modiego, by podjąć bardziej zdecydowane i widoczne kroki wobec kolejnych ataków i prowokacji ze strony Pakistanu, którego terytorium stanowi schronienie dla terrorystów. Po ataku w Uri media społecznościowe wypełniły się wezwaniami do wojny z Pakistanem - zarówno ze strony zwykłych ludzi, jak i celebrytów i osób publicznych. Kiedy jeden z samorządowców z Radżastanu (indyjskiego stanu sąsiadującego z Pakistanem) zorganizował sondę z pytaniem "Czy my Indyjczycy jesteśmy przygotowani na wojnę nuklearną, aby skończyć z Pakistanem jako państwem biorąc pod uwagę fakt, że wielu z nas może przez to zginąć?", twierdząco odpowiedziało 46 procent uczestników. W odpowiedzi na zwiększającą się prowojenną histerię , popularny portal India Today przygotował zaś artykuł - o tytule "Alert apokaliptyczny" - mówiący o potencjalnych konsekwencjach wojny z użyciem broni jądrowej.
- Nastroje były jeszcze gorsze w 1999 roku podczas konfliktu o przygraniczny rejon Kargilu w Kaszmirze, kiedy zginęło ok. 2 tys. osób. Ale teraz ryzyko i stawka konfliktu nuklearnego jest większa. Mamy lepsze systemy naprowadzania pocisków i potężniejsze głowice - mówi WP Sumantra Maitra, analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu Nottingham w Anglii.
O ile jednak publiczne ogłoszenie operacji wojskowej wewnątrz może uspokoić indyjskie nastroje, zwiększa to ryzyko odwetu i eskalacji ze strony Pakistanu. Fakt, że władze w Islamabadzie dementują fakt, że indyjski atak miał miejsce, wskazuje co prawda na chęć deeskalacji konfliktu, jednak taka taktyka może stać się niemożliwa, jeśli rząd Modiego zrealizuje swoje zapowiedzi i opublikuje zapis wideo z ataku. W takiej sytuacji, jak pisze Joshi, "armia Pakistanu nie będzie mieć wyboru i będzie musiała odpowiedzieć siłą". Jego zdaniem, możliwe jest nie tylko np. odpowiedź w postaci ostrzału artyleryjskiego na pograniczu, ale też zachęcanie terrorystów do kolejnych ataków wewnątrz Indii.
Zdaniem Sumantry Maitry, wojna na wielką skalę jest jednak mało prawdopodobna.
- To statystycznie możliwe, ale nielogiczne z punktu widzenia Pakistanu. Pakistan już w tej chwili jest izolowany, podczas gdy Indie mają wsparcie Waszyngtonu, który prawdopodobnie był poinformowany o "chirurgicznym uderzeniu". Pakistan prawdopodobnie będzie próbował eskalować za pomocą środków asymetrycznych - mówi analityk. Przyznaje jednak, że to z kolei jednak może pociągnąć za sobą kolejne uderzenia odwetowe ze strony Indii. - Jeśli rzeczywiście dojdzie do wojny, przyćmi ona każdy inny konflikt na świecie - dodaje.