Napięte stosunki Indii i Chin. Co zmieniła wizyta premiera Modiego w Państwie Środka?
Chiny i Indie łączą napięte stosunki, pełne niewygaszonych sporów, głębokiej nieufności i obustronnego wahania co do współpracy politycznej. Rosnący handel dwustronny wcale nie pomaga w zabliźnianiu starych ran, bo towarzyszy mu coraz więcej incydentów granicznych, napięć militarnych i geopolitycznej rywalizacji, podobnie jak spory o terytoria morskie i nabrzeżne. Przed tymi problemami stanął premier Indii, który odwiedził niedawno Chiny. Mimo serii miłych gestów spotkał się z dosyć chłodnym przyjęciem.
Od objęcia urzędu w zeszłym roku premier Indii Narendra Modi stara się zmienić stosunki swojego kraju z Chinami, twierdząc, że perspektywy całej Azji "w dużej mierze" zależą od tego, co oba kraje - liczące łącznie dwie trzecie światowej populacji - "osiągną indywidualnie" i "zrobią wspólnie". Ale jak dowiodła zakończona niedawno wizyta Modiego w Chinach, bariery, które dzielą oba mocarstwa, są nie do przezwyciężenia.
Selfie premierów
Owszem, chińscy przywódcy powitali Modiego z pompą. Kiedy premier Indii przyjechał do Xian, jednej z czterech starożytnych stolic Chin i rodzinnego miasta prezydenta Xi Jinpinga - Xi osobiście oprowadził go po Pagodzie Wielkiej Dzikiej Gęsi (Modi potem chwalił się bliską przyjaźnią z Xi). W Pekinie premier Li Keqiang pozował do selfie z Modim przed Świątynią Niebios.
Przywódcy Chin nie ustąpili jednak w żadnej istotnej kwestii - i to nie z braku starań ze strony Modiego. Mimo pragmatycznego i ugodowego podejścia Modiego Chiny pozostały głuche na jego prośby, by "rozważyły swoje stanowisko" w części spraw, które nie pozwalają partnerstwu wykorzystać "pełni potencjału".
Niepewna granica
Spójrzmy na dyskusje dotyczące trwającego sporu o długą granicę między oboma krajami w Himalajach. Odnosząc się do serii chińskich ataków wojskowych od 2006 r., Modi zadeklarował, że nad tym granicznym regionem wisi "cień niepewności", bo "linia rzeczywistej kontroli", jaką Chiny wytyczyły jednostronnie, pokonawszy Indie w wojnie z 1962 r., którą same rozpętały, nigdy nie została uzgodniona przez obie strony. Modi zaproponował powrót do procesu wyjaśniania, ale bezskutecznie.
Powodem niekończącej się niepewności jest to, że w 2002 r., po ponad dwóch dekadach negocjacji, Chiny wycofały się z obietnicy wymiany z Indiami map obejmujących dwa główne sporne sektory - Arunachal Pradesh (wielkości Austrii) i Aksai Chin (wielkości Szwajcarii) wraz z przyległościami - położonych na dwóch krańcach Himalajów. Cztery lata później Państwo Środka odnowiło dawne roszczenia wobec Arunachal Pradesh i już kilkakrotnie naruszało jego granice. W lutym protestowały zaś przeciw wizycie Modiego w tym regionie.
Bezkompromisowe Chiny
Niemniej w swoim zapale budowania dwustronnych relacji Modi ogłosił, że chińscy turyści mogą już otrzymywać wizy elektroniczne przy wjeździe do Indii - zaskakując swego ministra spraw zagranicznych, który dopiero co powiedział mediom, że ta decyzja jeszcze nie zapadła. Chiński minister spraw zagranicznych określił ten krok jako "dar" - co było właściwym opisem, jako że Chiny nie dały nic w zamian. Wręcz przeciwnie, chcą podważać suwerenność Indii i wydają swoje wizy mieszkańcom Arunachal Pradesh.
Co więcej, Państwo Środka - które anektując bogaty w wodę Tybet, stało się regionalnym hydrohegemonem - nie chce także zawrzeć umowy na sprzedaż Indiom danych hydrologicznych dotyczących rzek transgranicznych w skali całorocznej, a nie tylko w porze monsunowej. Chiny nie tylko odmawiają zawarcia paktu o podziale wody z żadnym z sąsiadów; nie dzielą się nawet pełnymi danymi o przepływach rzek.
Jakby tego było mało, w chińskich oświadczeniach daje się wyczuć wyraźną nutę protekcjonalności, taką jak we wspólnym stanowisku uzgodnionym pod koniec wizyty Modiego, w którym czytamy, że Chiny "odnotowały aspiracje Indii", by wejść do grupy dostawców nuklearnych i "rozumieją oraz wspierają dążenia Indii, by odgrywać większą rolę w ONZ, w tym w Radzie Bezpieczeństwa". Chiny to jedyne mocarstwo, które nie wsparło wniosku Indii o stałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa.
Nierównoprawne partnerstwo
Nierówne były także efekty ekonomiczne wizyty. Wiele umów, jakie Modi zawarł z przedsiębiorcami w Szanghaju - podobno wartych 22 mld dolarów - to porozumienia z chińskimi państwowymi bankami, które będą finansowały firmy z Indii kupujące sprzęt w Chinach. To powiększy i tak już ogromny deficyt handlowy Indii z Chinami, a nie zwiększy skromnych inwestycji Chin w Indiach, które sięgają zaledwie 1 proc. rocznej nadwyżki Państwa Środka w handlu z sąsiadem - nadwyżki, która wzrosła o jedną trzecią, od kiedy Modi objął urząd, i dziś zbliża się do 50 mld dolarów.
Chiny i Indie łączą jedne z najbardziej niezrównoważonych stosunków handlowych. Chiński eksport do Indii jest pięć razy większy niż import z Indii. Co więcej, Chiny kupują w Indiach głównie surowce, a sprzedają sąsiadowi przeważnie dobra o wartości dodanej. Indie nie robią prawie nic, by powstrzymać zalew tanich chińskich towarów - mimo głośnej kampanii Modiego "Produkuj w Indiach" - więc status Państwa Środka jako największego eksportera do Indii wydaje się niezagrożony.
Chiny mają ogromne doświadczenie w korzystaniu z powiązań handlowych i komercyjnej penetracji, by zwiększać swe wpływy w innych krajach. W przypadku Indii wykorzystują swoją przewagę jako duży dostawca sprzętu energetycznego i telekomunikacyjnego oraz aktywnych składników farmaceutycznych, nie wspominając o pożyczkach dla pogrążonych w kłopotach indyjskich firm. Utrzymując, a wręcz zwiększając nierównowagę handlową, z której Chiny czerpią zyski, Indie w istocie finansują tę strategię.
Modi za wszelką cenę chce zaprezentować swą wizytę w Chinach w korzystnym świetle, podkreślając 24 raczej symboliczne umowy, ale nie jest w stanie przesłonić brutalnej strategicznej rzeczywistości, która wpływa na dwustronne stosunki. Bez nowego podejścia chińsko-indyjskie stosunki nie będą układać się na zasadzie równości i będą pełne napięć.
Brahma Chellaney, profesor studiów strategicznych w Centrum Badań Politycznych w New Delhi, jest autorem książek "Asian Juggernaut", "Water: Asia’s New Battleground" oraz "Water, Peace, and War: Confronting the Global Water Crisis".
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.