Napięta atmosfera podczas manifestacji w Belfaście
Napięta atmosfera panowała podczas tegorocznej manifestacji oranżystów, która odbyła się na skraju zamieszkałej przez katolików części Belfastu, stolicy Irlandii Płn.
Marsz jednak, w przeciwieństwie do minionych lat, zakończył się bez żadnych incydentów.
Około 700 członków Zakonu Orańskiego i ich sympatyków przemaszerowało tuż koło muru i zasiek z drutu kolczastego, rozdzielających od siebie dzielnice brytyjskich protestantów i irlandzkich katolików. Nad porządkiem czuwało ponad 500 uzbrojonych policjantów.
W przeciwieństwie do ubiegłych lat, policja pozwoliła około 100 katolikom ustawić się po obu stronach marszu. Władze wydały wcześniej zezwolenie na paradę oranżystów pod warunkiem zastosowania wyjątkowych środków bezpieczeństwa.
Marsze oranżystów w Irlandii Płn. zazwyczaj kończyły się zamieszkami. Parady te upamiętniają XVII-wieczną bitwę nad rzeką Boyne (w Irlandii), która ostatecznie pogrzebała szanse ostatniego katolickiego monarchy brytyjskiego Jakuba II na odzyskanie tronu. W starciu tym 12 lipca 1690 roku, wierne Jakubowi wojska zdecydowały się na odwrót w obliczu przeważających sił jego protestanckiego zięcia, króla Wilhelma III Orańskiego.
Do najostrzejszych w ciągu ostatnich 10 lat starć między protestantami a katolikami doszło we wrześniu ubiegłego roku. Wówczas oranżyści chcieli wedrzeć się do zamieszkanej przez katolików dzielnicy. Kiedy uniemożliwiła im to policja, zaatakowali funkcjonariuszy. Rannych zostało 32 policjantów.