Napadł na rabina - teraz broni oskarżonego kibica
Karol G., skazany za napad na rabina
Michaela Schudricha, zeznawał jako świadek obrony w
procesie mężczyzny oskarżonego o usiłowanie zabójstwa działacza
ruchu anarchistycznego. Marka B. Karol G. zeznał przed sądem, że zna Marka B. z meczów piłkarskich warszawskiej Polonii.
Dane działacza umieszczone zostały wcześniej na internetowej stronie Redwatch neofaszystowskiej organizacji "Krew i Honor".
Do zdarzenia doszło w połowie maja 2006 r. na warszawskim Powiślu. Maciej D. został zaatakowany przez dwie osoby. Marek B. wbił ofierze nóż w plecy. Cios uszkodził płuco, mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Drugi ze sprawców napaści poszukiwany jest do dzisiaj.
B. - któremu grozi dożywocie - został zatrzymany przez policję na początku sierpnia 2006 r. Przyznał się wówczas do winy, ale twierdził, że zaatakował Macieja D. z zemsty za pobicie. W 2005 r. miał zostać pobity po jednym z koncertów zespołu Awantura, którego był członkiem. Wśród osób bijących - według niego - miał być Maciej D.
Warszawski Sąd Okręgowy przesłuchał w czwartek m.in. znajomych oskarżonego. Konsternację na sali rozpraw wywołała wiadomość, że jednym z nich jest Karol G., skazany (2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat) za napad na naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. G. zaatakował rabina w przeddzień wizyty papieża Benedykta XVI w Polsce w 2006 r. Najpierw uderzył go w klatkę piersiową, a potem prysnął w twarz gazem, krzyknął przy tym "Polska dla Polaków".
G. zeznał przed sądem, że zna Marka B. z meczów piłkarskich warszawskiej Polonii. Powiedział też, że B. jest patriotą i według jego wiedzy, nie ma poglądów faszystowskich. Pytany z kolei o swoje upodobania polityczne odparł, że jest narodowym demokratą.
Inny znajomy oskarżonego Michał R. zeznał m.in., że Maciej D. nazywany był "chirurgiem", gdyż nosił przy sobie niebezpieczne narzędzia. R. podkreślił też, że D. stał na czele kilkudziesięciu osób, które dotkliwie pobiły uczestników koncertu w jednym z warszawskich klubów.
Sąd wysłuchał także zeznań Marty B., jednak na jej wniosek zostały one utajnione. Kobieta argumentowała, że obawia się znajomych Macieja D. obecnych na sali rozpraw. Jak mówiła, po nagłośnieniu w mediach tej sprawy spotkały ją "nieprzyjemności".
Po ataku na Macieja D. w mediach stało się głośno o stronie internetowej Redwatch organizacji "Blood&Honour", na której publikowano faszystowskie treści oraz adresy i wizerunki osób określanych jako "wrogowie rasy".
Na "liście wrogów" B&H znaleźli się m.in. działacze organizacji lewicowych, antyfaszystowskich i feministycznych. Zamieszczono ich zdjęcia, rysopisy, adresy zamieszkania i pracy lub szkoły, daty urodzenia, informacje o miejscach spędzania wolnego czasu, a nawet telefony.