Nałęcz "zakłócił" Rokitę
Jan Rokita (PO), po interwencji szefa
komisji śledczej badającej sprawę Rywina Tomasza Nałęcza (UP)
odnośnie zadawanych pytań, przerwał swoje przesłuchiwanie
konfrontowanych świadków.
Poseł Platformy powiedział, że Nałęcz ingerując "zakłóca mu
proces przesłuchania".
Rokita chciał się dowiedzieć, kto mógł być osobą, która według zeznań Bożeny Szumielewicz z RCL, potwierdziła, że nastąpiła zmiana art. 36 projektu nowelizacji ustawy o rtv, w zakresie wykreślenia słów "lub czasopisma".
Konfrontacja odbywała się między główną legislator z RCL Bożeną Szumielewicz a dyrektor Departamentu Prawnego KRRiT Janiną Sokołowską.
"Czy w czasie spotkania 25 marca 2002 pani zastępczyni Iwona Galińska mogła zgłosić fakt wykreślenia owych słów z projektu?" - zapytał Sokołowską Rokita. "Nie, na pewno nie" - odpowiedziała.
Z kolei Szumielewicz potwierdziła, że była to jedna z dwóch pań, albo Sokołowka, albo Galińska.
Rokita zwrócił się zatem do Sokołowskiej: "jeśli nie zrobiła tego pani zdaniem, Galińska, czy to była pani?". "Ja tego nie zrobiłam" - odparła Sokołowska.
"Czyli jeśli przyjąć, że na tym spotkaniu informacja o wypadnięciu tych słów padła, to jedyną osobą, z ust której mogła ona paść była pani?" - dopytywał Rokita.
"A po czym pan poseł uważa, że takie słowa o wykreśleniu na pewno padły" - zapytała z kolei Sokołowska.
Rokita odparł, że wnioskuje z sobotnich zeznań Martyny Jońskiej. "A na czym polega wyższość zeznań pani Jońskiej nad zeznaniami moimi?" - zapytała Sokołowska.
Na te słowa zareagował Nałęcz prosząc, aby "świadek nie przesłuchiwał organu przesłuchującego".
"Pani kwestionuje zeznania Szumielewicz, notatkę sporządzoną w RCL, dzisiejsze poranne zeznania pani Jońskiej, a w odpowiedzi na to wszystko, co pani kwestionuje, chce nam pani powiedzieć, że tylko pani mówi prawdę, czy dobrze rozumiem?" - zwrócił się Rokita do Sokołowskiej.
"Nie powiedziałam, że kwestionuję zeznania kogokolwiek, ani notatkę, ja zakwestionowałam tylko pewne stwierdzenia, sformułowania i fakty, które miejsca nie miały" - odpowiedziała.
"Pani ze mnie sobie żartuje" - zareagował Rokita. Nałęcz przerwał mówiąc, że musi jednak ingerować. Rokita odparł, że przewodniczący "jest przeczulony". "I nawet nie pozwolił mi pan powiedzieć, dlaczego pani dyrektor sobie ze mnie żartuje" - dodał.
Nałęcz zaznaczył, że to go nie interesuje, ponieważ - jak dodał - "niedopuszczalne są zwroty do świadka, że sobie żartuje". Prosił, aby ściśle stosowano rygory kodeksu postępowania karnego.
"Będę ściśle stosował rygory kpk, ale zapewniam, że w kwestii słowa żartuję
kpk się nie wypowiada" - Rokita.
I kontynuował zwracając się do Sokołowskiej: "Zadała pani przed chwilą pytanie, na polega wyższość zeznań pani Jońskiej nad pani zeznaniami. Zrozumiałem, że w ten sposób kwestionuje pani zeznania pani Jońskiej?"
"Zadałam pytanie w czym jest wyższość tego zeznania" - odparła Sokołowska. "Więc informuję..." - rozpoczął wypowiedź Rokita.
Ale ponownie interweniował Nałęcz. Argumentował, że nie można zmuszać świadka do oceny zeznań innego świadka. Dodał, też że Sokołowska nie zna zeznań Jońskiej. "Wróćmy na grunt kpk" - apelował Nałęcz.
Rokita poprosił o artykuł kpk na jaki powołuje się Nałęcz przerywając mu przesłuchanie. "Uważam, że pan mi zakłóca proces przesłuchania" - dodał poseł PO.
"Proszę na mnie nie krzyczeć" - powiedział szef komisji i zwrócił się ekspertów aby wyjaśnili zasady konfrontowania zeznań obecnego na sali świadka z zeznaniami osoby nieobecnej na sali.
Dr Monika Zbrojewska, podkreśliła że nie można się w ogólny sposób powoływać na zeznania innego świadka, bo osoba aktualnie przesłuchiwana może nie znać całości tamtych zeznań.
Nałęcz poprosił zatem o "stosowanie się do tych reguł".
"Nie podał mi pan podstawy prawnej, na której uniemożliwia mi pan prowadzenie tego przesłuchania i rezygnuję z jego dalszego prowadzenia. Ponieważ ten sposób przesłuchiwania zamienia się w spór mój z panem, a nie w dochodzenie prawdy" - podsumował Rokita. (iza)