Nałęcz: wyrzucił mnie Borowski
Tomasz Nałęcz uważa, że usunięcie go z Socjaldemokracji Polskiej było błędem tej partii. Zdaniem wicemarszałka Sejmu za decyzją sądu partyjnego SdPl stoi de facto lider ugrupowania Marek Borowski.
19.08.2005 | aktual.: 19.08.2005 12:02
Powodem wykluczenia Nałęcza było objęcie przez niego funkcji rzecznika sztabu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza, podczas gdy SdPl ma własnego kandydata na prezydenta - Marka Borowskiego.
Tomasz Nałęcz wyjaśniał w radiowej Trójce, że zbyt długo funkcjonował w tej partii, by nie wiedzieć, że w tak ważnej sprawie nic się nie ma prawa wydarzyć bez decyzji Marka Borowskiego. Dodał, że w wyborach prezydenckich większość wyborców SdPl i tak poprze Włodzimierza Cimoszewicza.
Były członek SdPl uważa, że również Marek Borowski powinien stanąć po stronie Cimoszewicza w sprawie jego oświadczenia majątkowego, gdyż - jak powiedział - w życiu należy się kierować zasadami. Nałęcz jest przekonany, że oświadczenie byłej asystentki Cimoszewicza, w którym zarzuca mu nieprawdę, jest prowokacją przeciwników politycznych.
Tomasz Nałęcz uważa, że Marek Borowski powinien wydać oświadczenie piętnujące tę haniebną prowokację (...) a nie liczyć, że w sondażach spadnie Cimoszewiczowi, a jemu skoczy. Dodał, że w tej sprawie nie można rżnąć głupa.
Wicemarszałek Sejmu jest przekonany, że była asystentka Cimoszewicza - Anna Jarucka - kłamie ponad wszelką wątpliwość. Zdaniem Tomasza Nałęcza, prokuratora powinna wnikliwie zbadać, w jaki sposób Jarucka trafiła ze swoim oświadczeniem do członka komisji śledczej Konstantego Miodowicza, który - jak przypomniał Nałęcz - jest byłym oficerem służb specjalnych.