Nałęcz: w relacji "Rzeczpospolitej" jest kilka przekłamań
W relacji "Rzeczpospolitej" dotyczącej tajnego przesłuchania byłej prokurator Wandy Marciniak przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę Rywina, jest kilka przekłamań - uważa szef komisji Tomasz Nałęcz (UP). "Rzeczpospolita" ujawniła w piątek fragmenty tajnych zeznań Marciniak, nie informując w jaki sposób zdobyła te informacje.
05.09.2003 09:40
"Prokuratorzy prowadzący sprawę Rywina tuż przed przesłuchaniem Leszka Millera dostali od przełożonych kartkę z pytaniami, jakie mają być zadane premierowi - opowiadała wczoraj b. prokurator Wanda Marciniak sejmowej komisji śledczej. Wyznała również, że na nią nigdy przełożeni nie naciskali, ale - jej zdaniem - inni prokuratorzy nie cieszą się odpowiednią niezależnością" - napisała m.in. "Rzeczpospolita".
Nałęcz powiedział, że dziennikarce "Rz", autorce artykułu, należą się wyrazy uznania. "Ale jestem przekonany, że tę wiadomość autorka uzyskała od jednego z posłów komisji. I uważam, że złamanie gryfu poufności przez jednego z członków komisji świadczy o tym, że ten poseł nie dorósł do wykonywania swoich obowiązków" - dodał.
"Żaden z posłów komisji, o ile wiem, nie wziął protokołu (przesłuchania Marciniak), więc poseł, który przekazał te informacje opierał się na swoich notatkach i swojej pamięci. Jak widać niedokładnie notuje, bo w tej relacji jest kilka przekłamań" - powiedział w piątek dziennikarzom Nałęcz.
"Moim zdaniem ten tekst prawdziwy nie jest" - dodał.
Przypomniał, że zwrócił się do Prokuratora Generalnego o odtajnienie protokołu zeznań Marciniak.
Jak podkreślił, po odtajnieniu tego protokołu zeznania Marciniak będą jawne. "A demonstracyjne kpienie z prawa i łamanie poufności dokumentu przez posłów jest karygodne" - zaznaczył szef komisji.
Nałęcz pytany, którego posła ma na myśli odparł, że nie chce wymieniać tego nazwiska, ale "z dużą dozą pewności może myśleć o konkretnym pośle". "Jeśli ma odrobinę cywilnej odwagi to sam powie, że to zrobił" - powiedział.