Nałęcz: Kościół odebrał to jako wojnę
Intencją premiera Tuska nie było wywoływanie wojny z Kościołem. Premier planując, projektując Polskę na następne lata - mówimy tu o expose - myślał też o innej Polsce, w której inaczej funkcjonuje w przestrzeni publicznej Kościół - powiedział Tomasz Nałęcz w rozmowie z Moniką Olejnik w w audycji "Gość Radia Zet".
21.03.2012 | aktual.: 21.03.2012 10:59
: A gościem Radia ZET jest Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. Witam. : Dzień dobry pani, kłaniam się państwu. : I co będzie, panie profesorze? Wczoraj premier Pawlak wyszedł, potem wyszedł pan Graś. Pan Graś powiedział, minister rzecznik rządu powiedział, że teraz PO będzie szukało większości w parlamencie. Znajdzie tę większość? : Wszystko zależy od tego czy mechanizmem tego napięcia w koalicji będzie kierował rozum czy emocja. Bo jeśli emocja to nie wiadomo, co będzie. Natomiast jeśli pewien rozsądek i rozwaga to będzie porozumienie i kompromis, bo tak naprawdę dla tej alternatywy, dla koalicji Platformy i PSL, nie ma w tym sejmie alternatywnego rozwiązania. : Od wczoraj politycy Platformy Obywatelskiej nie wykluczają, że jednym ze scenariuszy mogą być wcześniejsze wybory, jeżeli nie dojdzie do porozumienia. : Nie sądzę, to znaczy jestem przekonany, że rzeczywiście w trzeciej dekadzie suwerennej Polski nam się polityka sprofesjonalizowała i w świecie polityki już nie ma niemądrych
zachowań, których było bardzo dużo na przykład w latach 90., czy jeszcze trochę później. Natomiast doświadczenie wcześniejszych wyborów jest bardzo zniechęcające. Dwa razy były w Polsce, przypomnijmy, w 93 i w 2007 i zmiotły rządzących. Więc nie sądzę żeby Platforma czy PSL chciały po raz trzeci powtórzyć ten sam scenariusz. : Czy sądzi pan, że przy tych notowaniach, które ma teraz premier Donald Tusk wcześniejsze wybory byłyby ryzykowne i to by mogło doprowadzić do tego, że Tusk już nie byłby premierem, a Platforma Obywatelska by nie była tą partią rządzącą? : Moim zdaniem Donald Tusk to jest jeden z najsprawniejszych polskich polityków i mając silny mandat wyborczy od społeczeństwa zdecydował się na przeprowadzenie reform bolesnych, ale niezbędnych. I rozpoczął ten proces oczywiście wchodząc w pewien konflikt ze znaczną częścią opinii publicznej. Więc w tej sytuacji, kiedy zaplanował długi marsz, na cztery lata, zdanie się na próbę wyborczą byłoby niesłychanie ryzykowne. : A kto mógłby wygrać, czy Prawo i
Sprawiedliwość mogłoby wygrać na wcześniejszych wyborach? : Trudno mi powiedzieć. Sondaże badania opinii publicznej pokazują, że pewne rozczarowanie do rządzących. Zrozumiałe, kiedy rządzący zapowiadają rzeczy niepopularne nie działa korzystnie dla PiS, raczej rośnie lewica, z tym, że też niezbyt szybko, no bo jest podzielona i zajęta sobą. Ale nie sądzę żeby wybory były realną perspektywą. : Kobiety mogłyby przejść na częściową emeryturę i pracować na pół etatu. Premier zaproponował częściowe emerytury dla kobiet, które ukończą 63 lata i dla mężczyzn w wieku 65, nawet jeżeli stracą pracę, zaproponował subwencje na żłobki, a Waldemar Pawlak mówi: "Nie". Wydawało się, że w poniedziałek wszystko jest dogadane. Jest to zaskoczenie też dla polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego. : Widzę w tym obecnym napięciu raczej dowód nie na rozchodzenie się koalicji, tylko to jest finalizowanie tych rozmów, bo wydaje mi się, że koalicjanci doszli już do ściany jeśli chodzi o dotychczasowe argumenty i każdy z nich
postanowił sięgnąć po dodatkowy atut. To znaczy Waldemar Pawlak postanowił sięgnąć po sojusz z opinią publiczną, no bo ona ma wiele obaw wobec tej reformy, domaga się pewnej osłony socjalnej dla takiego rozwiązania, wydłużenia wieku emerytalnego. I tu wyraźnie jest ten ruch Waldemara Pawlaka, to jest właśnie próba oparcia się mocno o pewne niepokoje, obawy społeczne. Natomiast Platforma postanowiła trochę postraszyć PSL alternatywnym rozwiązaniem. Ale myślę, że to jest raczej, są raczej ruchy negocjacyjne niż chęć pójścia zdecydowania tym takim kursem rozejścia się. : A rząd mniejszościowy? : Nie, no rząd mniejszościowy to jest długi marsz przez pustynię bez elementarnego zapasu... : Ale mieliśmy taki rząd, rząd Marka Belki, który był bardzo dobrym rządem i dokonał wielu zmian. : Ale po pierwsze to jest rząd, który może trwać, ale niewiele jest w stanie zrobić. Zwróćmy uwagę, bardzo mądry pomysł. Dzisiaj myślę, że wiele osób w Polsce pluje sobie w brodę, że nie umożliwiło premierowi Hausnerowi
przeprowadzenie jego planu reform, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, ale oczywiście plany reform społecznych, gospodarczych Jerzego Hausnera wywróciły się poprzez brak poparcia w parlamencie. Nie, nie, rząd mniejszościowy jest rządem... albo to jest rząd, który ma taką zakamuflowaną większość parlamentarną, jak to był rząd na przykład Kazimierza Marcinkiewicza. Bo rzeczywiście z tylnego siedzenia, po cichu, dyskretnie, bez płacenia oczywistej ceny ten rząd był wspierany przez „Samoobronę” i Ligę Polskich Rodzin. Zresztą szybko to się zamieniło w formalną koalicję. Natomiast autentyczny, mniejszościowy rząd premiera Belki, świetny, złożony z dobrych ludzi, z dobrym programem, mający silne oparcie w prezydencie tylko gnił. I zresztą skończyło się absolutną porażką ugrupowań, które wspierały ten rząd. : Inny pomysł, to może być koalicja z Ruchem Palikota, ale na to z kolei nie zgodzi się część polityków Platformy Obywatelskiej, no i Janusz Palikot też mówi, że wyklucza wejście w koalicję, bo tylko on może być
premierem, a nikt inny. : Myślę że jeśli chodzi o te opory w Platformie to premier Tusk by sobie z tym bez kłopotu poradził, bo przywództwo Tuska nie jest kwestionowane. : Nie, ale myślę, że dla wielu polityków Platformy obecność w koalicji Janusza Palikota byłaby nie do zaakceptowania. Nie wyobrażam sobie Jarosława Gowina obok Janusza Palikota w rządzie. : A ja sobie absolutnie wyobrażam i jestem przekonany, że... : No pan, jako historyk sobie wyobraża. : ...premier Tusk jeśliby doszedł do wniosku, że jest to rozwiązanie jedyne, to by w Platformie przeforsował. Natomiast ja sobie innej rzeczy nie wyobrażam. Nie wyobrażam sobie żeby Janusz Palikot był zainteresowany sojuszem z Platformą, bo Janusz Palikot... : Mierzy wysoko... : Bo Janusz Palikot mierzy wysoko, chce być premierem, chce być, chce współtworzyć co najmniej rząd po wyborach 2015 roku, potrzebuje tych czterech lat na to żeby swoje pospolite ruszenie zamienić w komputowe, sprawne w politycznym boju wojsko. A wejście w koalicję by oznaczało przede
wszystkim oddanie lewicowego pola SLD, nie sądzę żeby Janusz Palikot chciał to zrobić. : Czyli nie wierzy pan we wcześniejsze wybory, że Donald Tusk po doświadczeniu Jarosława Kaczyńskiego by się zdecydował na taki ruch. : Znaczy nie wierzę dlatego, ponieważ ten "gen samozniszczenia" obecny w polskiej polityce w latach 90., moim zdaniem, dzisiaj występuje śladowo, choć gdzieniegdzie on jest, niektórzy politycy ulegają jednak temu "genowi samozniszczenia". Natomiast myślę, że to nie jest przypadłość Platformy i PSL więc we wcześniejsze wybory nie wierzę, ponieważ istnieje jedyna realna możliwość koalicyjna Platformy z PSL, jak też nie wierzę w żadne alternatywne sojusze i myślę, że te dwie rozsądne formacje, kierując się zdrowym rozsądkiem podniósłszy poziom licytacji na maksymalny poziom na tym poziomie już go rozegrają i zakończą. Moim zdaniem zakończy się kompromisem. : Ale w opinii publicznej to nie jest najlepszy rząd. Dzisiaj na ulice wychodzą młodzi ludzie, w całym kraju, jest dzisiaj tak zwany „dzień
gniewu”, skrzykują się przez Facebooka, za chwilę będzie demonstracja w obronie wartości katolickich i telewizji „Trwam”, także ożywiły się ulice Polski, ożywią się. : Tak, znaczy niewątpliwie tym elementem dodatkowo skłaniającym do porozumienia koalicjantów będzie próba przeniesienia napięcia na ulice. To myślę, że to będzie dodatkowy czynnik mitygujący napięcia między koalicjantami, między Platformą a PSL. : A warto, według pana, było wywoływać wojnę z Kościołem, kiedy jest wojna o emerytury. Czy premier Donald Tusk nie poszedł o jeden krok za daleko? : Hm, dużo powietrza nabrałem w płuca, bo mi się wydaje, że nie było intencją premiera Tuska wywoływanie wojny z Kościołem. To znaczy premier Tusk planując, projektując Polskę na następne lata, bo mówimy tu o expose, myślał też o innej Polsce, w której inaczej funkcjonuje w przestrzeni publicznej Kościół. : No tak, ale teraz, teraz, w zeszłym tygodniu była taka propozycja rządu dla Kościoła i właśnie czy w tym momencie to było dobre. : Kościół to odebrał jako
wojnę. Moim zdaniem to nie było intencją rządu, wywoływanie wojny z Kościołem, ale rzeczywiście przybył poważny kłopot premierowi i koalicji. Sądzę, że to też będzie czynnik, który będzie mitygował spór koalicjantów.