PolskaNałęcz: "czarna lista" nie jest wiedzą sekretną

Nałęcz: "czarna lista" nie jest wiedzą sekretną

Wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl)
uważa, że "czarna lista" urzędników państwowych i posłów,
podejrzanych o przestępstwa, nie jest "tajemną i sekretną" wiedzą
i powinna być opublikowana. Nałęcz jest przeciwny uzgodnieniom w
sprawie wspólnego kandydata SdPl i SLD w wyborach prezydenckich.

29.09.2004 | aktual.: 29.09.2004 09:47

Nałęcz, gość Radia Zet, powiedział, że SdPl domaga się ujawnienia listy osób podejrzanych o przestępstwa od ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego, ponieważ to on ma pełną wiedzę o toczących się postępowaniach.

Uważamy, że to nie jest żadna tajemna i sekretna wiedza. Gdybyśmy nie skorzystali z pośrednictwa premiera i wystąpili poprzez Sejm o taką informację do prokuratora generalnego, to musiałby jej udzielić - powiedział Nałęcz.

Na uwagę, że premier Marek Belka odmawia opublikowania takiej listy, Nałęcz odparł: Uważam, że jest to pomylenie prawa do intymności w takich kwestiach obywatela i funkcjonariusza publicznego. O ile obywatel, dopóki nie zostanie skazany, ma prawo do domniemania niewinności, to wiadomo, że w przypadku polityka wszystkie sprawy z nim związane są publicznymi.

Nałęcz dodał, że - "jak zrozumiał" - premier ma wątpliwości, czy ta lista powinna być opublikowana. A dlaczego ma być sekretną wiedzą na temat najwyższych funkcjonariuszy państwa, co do których jest podejrzenie, że weszli w konflikt z wymiarem sprawiedliwości i dlatego toczą się postępowania przed prokuraturą i sądami - pytał wicemarszałek Sejmu.

Zapowiedział, że SdPl nadal będzie domagać się publikacji listy. Premier zobowiązał się, że tę listę nam przekaże, a my jak ją otrzymamy, na pewno zastanowimy się jeszcze raz, ale ja jestem zwolennikiem opublikowania tej listy - podkreślił Nałęcz.

Nawiązując do ostatnich sondaży na temat szans poszczególnych polityków w wyborach prezydenckich, wicemarszałek przyznał, że najlepszym kandydatem na lewicy w wyborach prezydenckich jest lider SdPl Marek Borowski. Jednak - jak mówił - nie sądzi, żeby w sprawie tej kandydatury potrzebne były uzgodnienia i kontakty między SdPl i SLD.

Jego zdaniem, Borowski jako "kandydat zmowy elit po lewej stronie" to "niedobra dla niego przysługa". Według Nałęcza, dla części opinii publicznej tak to może wyglądać.

Z sondażu, którego wyniki zamieszczono we wtorkowym wydaniu "Rzeczpospolitej", najpoważniejsi pretendenci do urzędu prezydenckiego to: Donald Tusk (PO) - 19% poparcia, Lech Kaczyński (PiS) - 18%, Andrzej Lepper (Samoobrona) - 17%, Marek Borowski (SdPl) - 16%, Janusz Wojciechowski (PSL) - 10% i Maciej Giertych (LPR) - 6%.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)