„Najwięcej zaleceń dla Kalaty, Polaczka i Aumillera”
W wyniku przeglądu resortów "najwięcej zaleceń" otrzymali ministrowie transportu - Jerzy Polaczek (PiS), budownictwa - Andrzej Aumiller (Samoobrona) oraz pracy i polityki społecznej - Anna Kalata (Samoobrona) - powiedział szef komitetu stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski.
"Przegląd się skończył, zalecenia są formułowane, będą one przekazywane poszczególnym ministrom" - powiedział dziennikarzom Gosiewski.
Według niego, "trudno jest w jednoznaczny sposób powiedzieć, czy są ministrowie z 'żółtą kartką', natomiast są ministrowie z większą liczbą zaleceń". Wielkim przedmiotem troski premiera jest na pewno sprawa budowy dróg i autostrad, sprawa budownictwa i kwestia dużych reform w obszarze emerytalno-rentowym. To trzy dziedziny, które wymagają bardziej zintensyfikowanych działań - wyjaśnił Gosiewski.
Nie ma takiego przypadku, że ktoś nie realizuje programu, czy podejmuje działania sprzeczne z tym programem. W niektórych resortach jednak rzeczywiście poziom zadań przekracza dotychczasową efektywność ministrów - zastrzegł polityk PiS.
Nie mam wiedzy, czy papier na który zostały przelane uwagi był różnego koloru - żartował Gosiewski, pytany, czy trzech ministrów otrzymało od premiera "żółte kartki". Zastrzegł, że wobec tej trójki premier ma "duże oczekiwania".
Gosiewski pytany, czy premier będzie się szczególnie przyglądał pracy tych trzech resortów i czy może się to skończyć dymisją ministrów, powiedział, że - choć premier będzie przyglądał się wszystkim resortom - to "na pewno te trzy resorty będą monitorowane ze względu na wagę zadań, które są do zrealizowania w najbliższych miesiącach".
W rządzie każdy pełni dotąd funkcję, dokąd ma zaufanie premiera. W momencie, kiedy to zaufanie jest utracone, czy to z powodu niewykonywania zadań, czy z innych przyczyn, wówczas misja ministra się kończy - zaznaczył.
Według niego, zadania, jakie stoją przed trójką ministrów powinny być wdrożone w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Nie odpowiedział jednak, czy jest to termin, jaki premier wyznaczył Polaczkowi, Aumillerowi i Kalacie na poprawę działania ich resortów.
Gosiewski pytany, czy w najbliższych dniach może dojść do dymisji w rządzie odparł: "gospodarzem dymisji jest Prezes Rady Ministrów".
Piątkowa "Rzeczpospolita" napisała o tym, że premier ma zastrzeżenia do Kalaty, Polaczka i ministra edukacji Romana Giertycha (LPR). Ponadto - według "Rz" - minister budownictwa Andrzej Aumiller dostał polecenie "zabrania się do roboty".
Kalata i Giertych zapewniają, że nie dostali od premiera "żółtej kartki". Według wicepremiera i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera (Samoobrona), żaden z ministrów jego partii nie jest zagrożony.
Lepper powiedział w piątek w Sejmie dziennikarzom, że resorty kierowane przez członków jego partii zostały ocenione przez szefa rządu dobrze. Nie ma żadnych podstaw do spekulacji, że którykolwiek z ministrów Samoobrony jest zagrożony - ocenił. Żeby zmienić ministra z koalicyjnej partii musi być jej zgoda. Samoobrona nie wyraziła takiej zgody i nie wyrazi - dodał.
Również Kalata zaprzeczyła, by - jak podała "Rz" - premier krytycznie odniósł się do planowanej przez jej resort wypłaty jednorazowych dodatków dla emerytów i rencistów zamiast waloryzacji emerytur oraz projektu przeniesienia do ZUS-u wypłaty emerytur z II filara.
Nie otrzymałam od pana premiera Jarosława Kaczyńskiego żadnych warunków, które muszę spełnić, aby pozostać w rządzie. Nie otrzymałam żadnej "żółtej kartki" - powiedziała Kalata.
Minister dodała, że premier nie rozmawiał z nią o zwrocie 11 tys. złotych - kwoty honorarium dla wizażystki, którą - według doniesień prasowych - Kalata miała zatrudnić. Szefowa resortu pracy zaznaczyła, że nie zawierała umowy z wizażystką, lecz ze "specjalistą w dziedzinie kreowania wizerunku i komunikacji". Umowa dotyczyła - jak powiedziała minister - doradztwa, szkolenia oraz konsultacji w zakresie efektywnej komunikacji.
Nieprawdą jest, jakobym była zobowiązana przez pana premiera do zwrotu tej kwoty, ponieważ umowa została zawarta w sposób właściwy dla tego rodzaju wydatków - powiedziała minister.
Chciałem zdementować informację o tej "żółtej kartce". Rozmawiałem z premierem, nie ma żadnej "żółtej kartki", to jest informacja nieprawdziwa - powiedział zaś wicepremier i minister edukacji. Dodał, że nie wie, do których ministrów premier ma zastrzeżenia. "Mnie ta sprawa nie dotyczy" - podkreślił Giertych.
Z nieoficjalnych informacji z Kancelarii Premiera wynika, że po tym, jak klub LPR do ostatniej chwili przed sejmowym głosowaniem nad wyborem Sławomira Skrzypka na nowego szefa NBP wahał się, czy poprzeć tę kandydaturę, Giertych otrzymał od premiera poważne ostrzeżenie. Miało ono jednak charakter raczej polityczny i nie dotyczyło pracy resortu edukacji - wynika z informacji PAP. Jak mówi polityk zbliżony do rządu, minuty dzieliły wówczas premiera od podjęcia decyzji o zdymisjonowaniu Giertycha.