Najsłynniejsze lody świata sprzedają teraz w Rzymie
Prawdziwe oblężenie przeżywa sieć rzymskich lodziarni, które w swej książce "Jedz, módl się, kochaj" opisała amerykańska pisarka Elizabeth Gilbert. Powieść stała się hitem nie tylko w USA ale także wielu innych krajach na świecie, m.in. w Japonii i Polsce. Sprzedana została w ponad 5 mln egzemplarzy a na ekrany kin na całym świecie weszła właśnie jej ekranizacja z Julią Roberts w roli głównej.
"Jedz, módl się, kochaj" opowiada historię kobiety, która po różnych zawirowaniach życiowych, decyduje się na podróż do Włoch, Indii, po czym kończy swą podróż na Bali.
We Włoszech, a dokładnie w Rzymie bohaterka spędza kilka miesięcy, smakując włoską kuchnię, ucząc się języka włoskiego i zgłębiając włoską kulturę. Niby nic w tym dziwnego, gdyby nie to że książka ta zawojowała serca wielu kobiet na świecie.
Poza zaskakującym sukcesem pisarskim Elizabeth Gilbert, niesamowite jest to, jaką reklamę zrobiła główna bohaterka tym miejscom, które odwiedzała. Jednym słowem, włoskie lokale do których trafiała autorka, przeżywają oblężenie, a agencje turystyczne, w tym nawet Lonely Planet, zachęcają fanki książki "Jedz, módl się i kochaj" do podróży śladami Elizabeth Gilbert.
W końcu po przeczytaniu przygód bohaterki m.in. we Włoszech, nie można przejść obojętnie obok wszystkich wspaniałości podniebienia, które oferuje stolica Włoch.
Największe oblężenie w Rzymie przeżywa jednak sieć lodziarni "Gelato di San Crispino". Jak opowiadają pracownicy dwóch lokali niedaleko Fontana di Trevi i koło Panteonu, gdzie rzekomo Gilbert miała zwyczaj jadać swoje ulubione lody, zdarza się że amerykańskie turystki przybywają po porcję przysmaków, nawet z książką pod pachą. I w sumie nic zaskakującego, skoro autorka pisze, iż jadała lody San Crispino trzy razy dziennie, czego rezultatem było 12 kilogramów więcej. A jak wiadomo kuchnia włoska jest wyśmienita, opisy autorki też, więc nie ma się co dziwić.
Rzec można, to oczywiste, iż część podróży po Włoszech Elizabeth Gilbert opisuje pod hasłem "Eat", czyli Jedz! W końcu to w Bella Italia, a konkretnie w Rzymie przeżywa ona chwile uniesienia nad talerzem spaghetti! W Neapolu gustuje podobno najsmaczniejszą pizze na świecie, gdzie wpada niemalże w ekstazę, a w Taorminie zachwyca się kuchnią sycylijską jak u mamy.
Fantastyczne opisy włoskich pejzaży i wyśmienitego jedzenia, zamkniętego w jednym trafnym słowie "jedz", nie bez powodu sprawiły że ruch turystyczny we Włoszech śladami Elizabeth Gilbert odnotował wzrost. Jak na razie, to w większości zasługa amerykańskich i japońskich fanek książki. Być może książka zawojuje i serca Europejek, a nawet jeśli nie, to przebiegając linijki tekstu opisujące najlepszy lody w Rzymie, aż ślinka cieknie, a nogi same niosą w poszukiwaniu włoskiego "gelato San Crispino"! W końcu nie ma to jak włoskie lody!
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Monika Zakrzewska