"Najprawdopodobniej będą wstrząsy wtórne"
Dr Paweł Wiejacz z Instytutu Geofizyki PAN
uważa, że jest kilka możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji w
północno-wschodniej Polsce w związku z odnotowanym tam trzęsieniem ziemi. Według sejsmologów, najprawdopodobniej nastąpi
seria coraz słabszych tzw. wstrząsów następczych.
Jeżeli jest to (wtorkowe wstrząsy) zjawisko naturalne, to należy spodziewać się pewnej ilości wstrząsów następczych. Te wstrząsy będą występowały przez parę tygodni, może parę miesięcy, może nawet rok lub dłużej. Będą one słabsze od wstrząsów głównych. Będą odczuwalne przez ludzi, ale nie będą niosły zagrożenia - powiedział dr Wiejacz.
Trzęsienie ziemi o takiej sile jak to, które we wtorek nawiedziło północno-wschodnią Polskę może być, zdaniem sejsmologów, groźne. Naruszone mogą zostać mniej stabilne lub tymczasowe konstrukcje, takie jak np. rusztowania na remontowanych budynkach.
Obydwa wstrząsy, które odczuli mieszkańcy Polski były najprawdopodobniej częścią jednego, większego zjawiska. W takim wypadku nie można wykluczyć wystąpienia kolejnego wstrząsu o podobnej sile.
Obydwa wstrząsy miały podobną siłę. Jednak drugi z nich był nieco silniejszy. Należy to uznać za dwie fazy tego samego zjawiska. Można sobie wyobrazić, że takich faz może być więcej i w przeciągu następnych godzin wstrząsy o podobnej sile będą się powtarzać, ale równie dobrze może to być już koniec i będziemy mieli do czynienia tylko ze wstrząsami następczymi - powiedział sejsmolog.
Z którym z wariantów mamy do czynienia, rozstrzygnie się - według niego - w ciągu najbliższej doby.
Według dr. Wiejacza jest mało prawdopodobne, aby wtorkowe trzęsienia ziemi były jedynie wstrząsami poprzedzającymi silniejsze zjawisko.
Specjaliści nie mogą tego stanowczo wykluczyć, jednak statystycznie takie zjawiska występują bardzo rzadko, w jednej dwudziestej aktywnych sejsmicznie miejsc na świecie.
W tej części Europy trzęsienia ziemi występowały tak rzadko, że trudno określić czy zaliczamy się do tej jednej dwudziestej. Ale statystyka wskazuje, że raczej nie - wyjaśnił dr Wiejacz.