Najpierw Sopot, teraz Gdynia. Kolejny wariat na drodze
W niedzielę rano gdyńscy stróże prawa ruszyli w pościg za kierowcą osobowego hyundaia, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Wyścig zakończył się, gdy auto wbiło się w jeden z boksów gdyńskiej hali targowej.
W niedzielne przedpołudnie gdyńscy policjanci wyrywkowo kontrolowali kierowców jadących ulicą Morską. Kierujący czerwonym hyundaiem nie zareagował na sygnały policjantów i zamiast poddać się kontroli, przyspieszył i zaczął uciekać w kierunku centrum miasta. Powodując po drodze kolizje oraz uszkodzenia kilku znaków. Swój samotny rajd zakończył dopiero wtedy, jak wbił się w boks handlowy gdyńskiej hali targowej.
- Pościg trwał ok. 10 minut. Okazało się, że 44-latek kierujący hyundaiem, mieszkaniec województwa łódzkiego, nigdy nie miał prawa jazdy, jechał nie swoim samochodem i w dodatku był poszukiwany przez sąd - powiedział WP.PL kom. Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Ludzie w ostatniej chwili zdążyli odskoczyć, zanim mężczyzna uderzył w boks. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Jednakże doszło do uszkodzenia mienia znacznej wartości.
Kierowca był trzeźwy, policjanci zabezpieczyli krew do badań, żeby stwierdzić, czy 44-latek nie był pod wpływem środków odurzających. Ścigany mężczyzna został zatrzymany po kilkunastu minutach od rozpoczęcia pościgu. Odpowie za spowodowane wykroczenia. Prawdopodobnie otrzyma też zakaz prowadzenia pojazdów.