Najnowszy sondaż: PO przegrywa z PiS
Partie Kaczyńskiego i Palikota czerpią siłę ze słabości Platformy Obywatelskiej.
04.04.2012 | aktual.: 04.04.2012 15:38
Ostatni sondaż zrobiony na ulicy przez studentów, zmroził polityków Platformy. Oficjalnie tylko nie przejmowali się tym, że pierwszy raz od lat przegrywają z PiS, a po piętach depcze im Ruch Palikota.
Faktycznie studenci z wybory.xaa.pl zasłynęli z dużej trafności wyników swoich badań. Rywale są silni słabością Tuska.
A wyniki tego sondażu to: 27,3% dla PiS, 25,9% dla PO i 20,2 dla Ruchu Palikota.
PO się sypie! Cudów nie ma!
W innym materiale dziennik "Fakt" zwraca uwagę, że nie minęło nawet pół roku od wyborów, a Platforma Obywatelska trzeszczy w szwach. Wyborcze obiecanki okazały się wydmuszką, partia gwałtownie traci poparcie, odchodzą z niej posłowie, a premier nie ma pomysłu, co robić dalej. Jeśli tak dalej pójdzie, nie wytrwa kolejnej kadencji u sterów władzy. I już sposobi się, by zająć ciepłą posadkę w Brukseli.
Posiedzenia największego klubu parlamentarnego w sejmie, czyli klubu PO, już od pewnego czasu wyglądają bardzo smętnie. Przychodzi raptem 30-40 osób, choć klub liczy ponad 250 posłów i senatorów.
Ale premier też nie okazuje zainteresowania swoim parlamentarzystom. W ogóle się z nimi nie spotyka.
Swoich posłów traktuje jak maszynkę do głosowania. Mają podnosić rękę za projektami rządu – takimi, jak choćby wydłużenie wieku emerytalnego, a to im nie przysparza sympatii wyborców.
Pogłębia się także pęknięcie w koalicji. Platforma od dawna już nie tworzy z ludowcami zgodnego duetu. Ale ostatnie negocjacje przy okazji reformy emerytalnej, wobec której PSL miało sporo zastrzeżeń, jeszcze pogorszyły stosunki między obiema partiami.
Co gorsza, z każdym kolejnym projektem, który będzie wymierzony we wpływowe grupy społeczne (np. mundurowych, którzy mają stracić przywileje emerytalne), będzie coraz trudniej. Skłócona i niespójna koalicja staje już przed śmiertelną dla siebie groźbą: może stracić kolejnych posłów.
Większość w sejmie? Niekoniecznie
Sensacją marca było przejście do Ruchu Palikota wpływowego posła PO Łukasza Gibały (31 l.). W politykach PO, niezadowolonych z tego, że premier traktuje ich z lekceważeniem, a od wyborców zbierają cięgi za jego decyzje, zaczyna coś pękać. Janusz Palikot (47 l.) twierdzi, że o przyjęcie do jego Ruchu proszą kolejni „platformersi”. Na razie doradzał im cierpliwość. Ale najwyraźniej zmienił zdanie. Zapowiada, że po Wielkanocy do jego klubu przejdzie kolejnych dwóch dezerterów z PO.
Co to oznacza dla sejmowej arytmetyki? Teoretycznie rządowa koalicja ma jeszcze większość – 232 z 460 posłów. Jednak coraz trudniej zebrać ich wszystkich na ważne głosowania i koalicja rządowa już raz poniosła prestiżową porażkę, gdy została przegłosowana przez opozycję.
Partia Tuska traci też „koło ratunkowe”, czyli szanse na porozumienie z SLD. Jeśli Palikot – tak, jak się odgraża – wyciągnie Leszkowi Millerowi (65 l.) kolejnego posła, ewentualne porozumienie PO z lewicą straci sens, ponieważ obie partie będą miały w sejmie za mało głosów. Z każdym kolejnym politycznym transferem Tusk staje się więc zakładnikiem Palikota. Jeśli nie stworzy z nim koalicji, a zaklina się że nie, będzie miał rząd mniejszościowy. Do każdego ważnego głosowania będzie zmuszony pozyskiwać głosy już nie tylko ludowców, ale lewicy lub Ruchu Palikota.
Jeszcze tylko kilka stołków
Taka sytuacja sprawi, że sejm straci na znaczeniu. Rząd może zrezygnować z jakichkolwiek projektów, które mogłyby przepaść w sejmowym głosowaniu. Bo po co narażać się na prestiżowe porażki? Skupi się już wyłącznie na „fruktach” władzy: obsadzaniu swoimi ludźmi spółek Skarbu Państwa i agencji rządowych albo poszukiwaniu dla siebie miejsca w europejskich strukturach. Ucieczkę na ciepłe unijne posadki, w obliczu niechybnie nadciągającej katastrofy, planuje coraz więcej prominentnych polityków PO.
Wiadomo na przykład, że Narodowy Bank Polski w porozumieniu z rządem zgłosi kandydaturę Jana Krzysztofa Bieleckiego na prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Bielecki jest dziś najbliższym doradcą premiera Tuska. Także minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz wybiera się do pracy za granicę. A wtajemniczeni mówią, że w jego ślady podąży ostatecznie i sam Tusk, któremu marzy się stanowisko szefa Komisji Europejskiej.
Opozycja twierdzi, że podwyższanie wieku emerytalnego w Polsce ma zwiększyć szanse jego kandydatury, bo taka reforma jest mile widziana przez eurokratów i do takich zmian wzywała kanclerz Niemiec, która miałaby promować w UE kandydaturę Tuska.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Nowa dziewczyna Kalisza? Co on w sobie ma?!