Polska"Najmłodszy polski milioner" zeznawał ws. mężczyzny, który zabił dwójkę swoich dzieci

"Najmłodszy polski milioner" zeznawał ws. mężczyzny, który zabił dwójkę swoich dzieci

Określany mianem "najmłodszego polskiego milionera" Piotr K. złożył zeznania ws. mężczyzny, który oskarżony jest o zamordowanie dwójki niemowląt - swoich dzieci. - Mówił o swoim synu: "to" - zeznał. Piotr K. kilka lat temu przebywał z oskarżonym w jednej celi. Wtedy mężczyzna miał wyjawić mu szczegóły swojej zbrodni.

Piotr K. złożył zeznania ws. mężczyzny, który zamordował swoje dzieci/ Zdjęcie ilustracyjne
Piotr K. złożył zeznania ws. mężczyzny, który zamordował swoje dzieci/ Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Materiały WP | Getty Images
oprac. JHZ

26.06.2021 11:07

"Najmłodszy polski milioner" wystąpił w roli świadka przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Piotr K. przyznał, że jesienią 2017 roku został osadzony w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka w jednej celi z oskarżonym o morderstwo dwójki niemowląt mężczyzną. Piotr K. odbywał wówczas wyrok związany z zarzutami o oszustwo.

Piotr P. z kolei trafił do więzienia pod zarzutem zabójstwa swojego 5-miesięcznego synka Miłosza.

Piotr K. relacjonował, że na początku zaprzyjaźnił się ze współosadzonym, jednak po jakimś czasie zaczął się go bać.

"Najmłodszy polski milioner" jako świadek w sądzie

- Byłem osamotniony, na skraju załamania. Piotr z dnia na dzień stał się jedyną osoba, z którą rozmawiałem po nocach, na spacerach, na świetlicy. Powiedział, że mnie zna, kojarzy biznes, który prowadziłem. Rozmawialiśmy o planach na przyszłość, mieliśmy razem tworzyć biznes, jak wyjdziemy z aresztu. Rozmawialiśmy o swoich rodzinach, marzeniach, wspomnieniach, o wszystkim. Powiedział mi, że siedzi, bo prokuratura uważa, że celowo upuścił swoje dziecko. Mówił, że szedł z chłopcem na rękach, miał go odłożyć do wózka i potknął się o dywan. Dziecko upadło na podłogę i zmarło - mówił K.

Mężczyźni spędzili we wspólnej celi około 3 miesięcy. - Opowiadał mi o swojej mamie, która poświęciła życie, by opiekować się chorym bratem. O tym, że bliscy nie wiedzą, jaki jest naprawdę. Mówił o tym, jak zakochał się w swojej żonie i jak ich związek zaczął się rozpadać po tym, jak urodziła się ich córka Liliana. (...) Dziecko stało się najważniejsze, on czuł się pominięty - powiedział 29-latek.

- Mówił, że nie chce już nigdy mieć dzieci. Powtarzał, że to ogromny wydatek i same problemy. Pamiętam, że o swoim synu mówił, że "to krzyczy cały czas", nazywał dziecko, jakby było przedmiotem. Mówił to z grymasem i pogardą - zeznawał świadek dodając, że oskarżony o morderstwo dzieci mężczyzna miał zapowiadać, iż od razu po wyjściu z więzienia podda się wazektomii.

Piotr K. zeznawał ws. mężczyzny, który zamordował dwójkę swoich dzieci

Piotr K. zeznał także, że Piotr P. potrafił wpadać w szał i grozić, że popełni samobójstwo. Miał też sugerować w rozmowie z 29-latkim, że "zna sposób", by wszyscy współosadzeni udusili się z braku tlenu.

Po pewnym czasie Piotr P. miał zwierzyć się swojemu towarzyszowi, że śmierć jego syna nie była przypadkiem. 8 września 2017 roku mężczyzna w przypływie wściekłości rzucił dzieckiem o podłogę. Mężczyzna zaobserwował u niemowlaka wcześniej niepełnosprawność i tiki nerwowe, które powodowały, że ciało dziecka wyginało się.

Chłopczyk był reanimowany, a następnie przewieziony do szpitala przy ulicy Żwirki i Wigury. Tam, zmarł po około 3 godzinach. U dziecka zdiagnozowano ciężkie niedotlenienie mózgu spowodowane nagłym zatrzymaniem krążenia z nieznanej przyczyny.

Lekarz uznał, że śmierć dziecka - ze względu na rozległe obrażenia - nie mogła być spowodowana przypadkowym upadkiem. Szpital powiadomił policję. W listopadzie 2017 roku Piotr P. trafił już do aresztu.

"Najmłodszy polski milioner" wyjawił również, że z innych opowieści współwięźnia wynikało, iż podejmował on próby odebrania życia dziecku już wcześniej. Jakiś czas później Piotr K. miał dowiedzieć się od oskarżonego, że jego 3-miesięczna córeczka Liliana również nie żyje. Niemowlę zmarło wcześniej, 22 kwietnia 2016 roku. Dziewczynka przebywała wówczas w szpitalu z powodu źle zdiagnozowanego zachłystowego zapalenia płuc. Dziecko - według oficjalnej wersji - miało umrzeć tzw. śmiercią łóżeczkową.

- Od słowa do słowa powiedział mi, że to się stało, gdy jego żona poszła na zakupy do galerii handlowej. On najpierw wysłał jej film albo zdjęcia, że dziecko śpi i wszystko jest okej - kontynuował Piotr K. Później jego współwięzień miał upozorować przypadkowe zachłyśnięcie się dziecka i reanimację. Na drodze ekshumacji ciała niemowlęcia, którą poprzedziły zeznania świadka w 2019 roku, mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa drugiego dziecka.

"Nie chciałem być łączony z zabójstwem, jestem przecież przedsiębiorcą"

- Nie wiedziałem, czy to, co mówił, było prawdą. Może chciał mi tylko zaimponować, że jest taki inteligentny, że nic mu nie można udowodnić. Nie zamierzałem składać zeznań w tej sprawie. Nie chciałem być łączony z zabójstwem, jestem przecież przedsiębiorcą. Najpierw przesłuchiwano mnie w areszcie, później na komendzie. Zgodziłem się to opowiedzieć dopiero pani prokurator Mirosławie Chyr, która mnie przekonała swoją argumentacją - dodawał Piotr K.

29-latek w końcu poprosił o przeniesienie do innej celi. - Bałem się go. On prosił, żebym jeszcze został, ale nie chciałem - stwierdził.

Zeznania Piotr K. przed sądem trwały łącznie około 5 godzin. Przesłuchanie będzie kontynuowane w lipcu, na kolejnej rozprawie.

Piotr P. wcześniej nakłaniał żonę do usunięcia ciąży

Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Piotrowi P. łącznie osiem zarzutów. Dotyczą one zabójstwa niemowląt "działając z zamiarem bezpośrednim" oraz "w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie", wynikającej z "frustracji związanej z ojcostwem".

Mężczyzna usłyszał także zarzut nakłaniania żony do usunięcia ciąży i zamówienie kobiecie tabletek wczesnoporonnych.

Inne zarzuty, które prokuratura postawiła Piotrowi P., dotyczą wyłudzenia środków finansowych, próby wyłudzenia środków finansowych i posiadania marihuany.

Piotr P. nie przyznał się do zabójstwa dzieci. Stwierdził, że postawione w tej sprawie zarzuty są "bolesne, krzywdzące i nieprawdziwe". Mężczyźnie grozi dożywocie.

Źródło: PAP

Przeczytaj także:

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (7)