Najgorszy dzień roku. To dzisiaj.
Jeśli od rana masz ochotę podgryźć tętnicę sobie lub komuś. Gdy samochód nie odpalił, a ekspres do kawy się zaciął. Dzieci marudziły od rana, a szefowa ma kwaśną minę. Czujesz, że nigdy nie wygrzebiesz się spod stery papierów – nie przejmuj się. Wszystko w porządku. To jeszcze nie kliniczna depresja. Po prostu dziś jest Blue Monday, najgorszy dzień roku.
16.01.2017 | aktual.: 16.01.2017 10:02
Brytyjski naukowiec, Cliff Arnall, w 2004 roku wyliczył, że najbardziej depresyjny dzień w roku to jeden ze styczniowych poniedziałków. Od 2011 uznaje się, że konkretnie trzeci.
Arnall wziął pod uwagę kilka czynników. Po pierwsze pogodę – zimno, krótki dzień, małe nasłonecznienie. W tym sezonie istotnie aura nas nie rozpieszcza.
Po drugie kondycję ekonomiczną przeciętnego Europejczyka. Druga połowa stycznia to czas, gdy wciąż mamy pustki w kieszeniach po świątecznych zakupach, a zbliżają się terminy spłaty kredytów i kart kredytowych.
Dodatkowo dobija nas przeświadczenie, że znów, kolejny raz nie dotrzymaliśmy postanowień noworocznych. Prawdopodobnie większość osób, które postanowiły rzucić palenie kupiła dziś paczkę papierosów, a ci, którzy mieli stosować restrykcyjną dietę – szukali pocieszenia w lodówce.
Arnall, który na uniwersytecie w Cardiff specjalizował się w sezonowych zaburzeniach nastroju, opracował wzór na… samopoczucie. Oto on:
[W + (D-d)] x TQ/M x NA
W to pogoda, D - długi, d – miesięczne zarobki, T – czas jaki minął od Bożego Narodzenia, Q – czas, który minął odkąd zarzuciliśmy swoje noworoczne postanowienia, M – poziom motywacji, NA – liczbę rzeczy, które mamy aktualnie do załatwienia.
Zarówno wyliczenia Cliffa Arnalla, jak i cały jego dorobek naukowy był wielokrotnie kwestionowany. Koncepcja Blue Monday jest dziś kategoryzowana raczej jako pseudonauka. Kilka lat temu „The Guardian" ujawnił, że opracowanie Arnalla powstało na potrzeby jednej z agencji PR, która chciała w ten sposób namówić ludzi do rezerwowania i kupowania wycieczek w ciepłe kraje, żeby sobie kiepski nastrój poprawili. Uniwersytet w Cardiff odciął się od koncepcji Blue Monday.
Europejczycy jednak uwierzyli w Smętny Poniedziałek. Zapewne dlatego, ze w końcu jest na co zrzucić złe samopoczucie i drobne niepowodzenia.