Najgorsza noc w Gazie - atakowano z powietrza, lądu i morza
To była jedna z najcięższych nocy dla mieszkańców Gazy. Izraelska armia od wieczora do rana nieprzerwanie bombardowała cele w centrum miasta. Palestyńczycy twierdzą, że zginęły 23 osoby. Tak ciężkie naloty były prawdopodobnie odpowiedzią na poniedziałkowe ataki Hamasu.
Po stronie izraelskiej zginęło w poniedziałek 10 żołnierzy, najwięcej w ciągu jednego dnia od początku operacji w Gazie.
Jak relacjonuje ze Strefy Gazy specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, przez sześć godzin armia atakowała Gazę z powietrza, lądu i morza. Pociski spadały na domy, meczety, gdzie miano przechowywać broń, ale także na budynki użyteczności publicznej. Nad ranem widać było kulę ognia po tym, jak rakiety trafiły w rybackie kutry zacumowane na nabrzeżu.
Mieszkańcy Gazy pochowali się w domach. Dziennikarz Polskiego Radia opisuje, że w okolicy słychać było tylko izraelskie samoloty oraz huk pocisków. Co jakiś czas po kolejnych wybuchach można było też usłyszeć płacz dzieci. Kilka razy wyły również syreny karetek, które mimo bombardowań usiłowały dotrzeć do zniszczonych miejsc.
Izrael twierdzi, że wśród ostrzelanych budynków był dom byłego premiera Hamasu Ismaila Haniji. Naloty miały też zabić jednego z dowódców wojskowych Hamasu Ahmeda Naima. Pociski trafiły również w ministerstwo finansów w Gazie oraz w należące do islamistów radio i telewizję Al-Aksa. To właśnie te media są na co dzień najważniejszym narzędziem propagandowym Hamasu. Po ostrzale radio zamilkło, ale telewizja wciąż nadaje.
Wojna w Strefie Gazy trwa już 22 dni. Po stronie palestyńskiej zginęło ponad 1100 osób, z czego większość to cywile. Po stronie izraelskiej życie straciło 56 osób, w tym przede wszystkim żołnierze. Izraelska armia ujawniła, że pięciu żołnierzy zginęło w poniedziałek wieczorem przy granicy, gdy ogień otworzył do nich bojownik Hamasu, który tunelem przedostał się na teren Izraela.