Najdroższa woda na świecie
Kto może zużyć ponad 1400 litrów wody (ponad 15 pełnych wanien) dziennie? Według Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Rzeszowie takie potrzeby mają mieszkańcy niektórych bloków w mieście.
06.04.2004 09:39
- Panie, czy to jest możliwe, aby jedna rodzina zużywała prawie półtora tysiąca litrów wody dziennie? – pyta zbulwersowany mieszkaniec. – Dajmy na to, że w czteroosobowej rodzinie na jedną osobę przypada prawie 400 litrów. Niech mi pan powie, ile razy każdy z nich musiałby się kąpać, aby tyle wody zużyć?
Kilkudziesięciu mieszkańców bloku nr 13 przy ul. Wincentego Pola w Rzeszowie oniemiało na widok swoich rachunków za wodę. Dotyczyły one ilości zużytej wody w ubiegłym roku. – Z mojego rachunku wynika, że zużyłem wody za ponad 2200 złotych – mówi oburzony Lesław Wojtowicz, jeden z mieszkańców. – Z tej sumy zapłaciłem już blisko 900 złotych, a mimo to, RGK żąda ode mnie ponad 1300 złotych dopłaty.
Niektórzy mieszkańcy otrzymali rachunki znacznie wyższe. W niektórych przypadkach żąda się od nich aż 1800 zł dopłaty za wodę. Jednak nawet mniejsze sumy, które należy wpłacić za wodę, potrafią zachwiać budżetami wielu rodzin. – Idą święta, a ja ze swojej skromnej emerytury muszę dopłacić do wody prawie 700 złotych – twierdzi Maria Konieczna, jedna z mieszkanek.
Lokatorzy są w szoku bo...
- Nigdy nie było żadnych dopłat! Raczej zwracano nam pieniądze za wodę, niż kazano dopłacać – twierdzą mieszkańcy. Na dowód pokazują rachunki z kilku lat wstecz. Widnieje na nich “czarno na białym”, że z opłacanych rachunków za wodę otrzymywali na koniec każdego roku wyrównanie. – W moim przypadku było to w ubiegłym roku 101 złotych, a dwa lata temu 103 złote. Te pieniądze mi zwracano, nigdy nie musiałam dopłacać! Skąd nagle teraz administracja wzięła te kwoty? Chyba z sufitu... – mówi Maria Konieczna.
Wśród oburzonych mieszkańców krąży już wiele domysłów na ten temat. Jedni sądzą, że administracja budynku nie zadbała o szczelność rur. Inni przypominają budowę, która odbywała się w pobliżu ich bloku w ubiegłym roku. – Sama pamiętam, że wkopywali w okolicy naszego bloku jakieś rury. Na placu budowy były przecież nawet prysznice. Ciekawa jestem, kto za to zapłacił – pyta Maria Konieczna.
Administracja po prostu wystawiła rachunki
- To prawda, dotarły już do nas sygnały o tym, że mieszkańcom nie podobają się rachunki za wodę, które dostali – mówi Bronisław Wiśniewski, zastępca dyrektor ds. technicznych rzeszowskiego MZBM-u. – Tak jednak stanowią przepisy. Lokatorzy każdego bloku muszą pokryć koszt doprowadzenia całej ilości wody do budynku.
Oznacza to, że dla administracji najważniejszy jest główny licznik, który mierzy ilość wody pobranej wspólnie przez wszystkich mieszkańców. W przypadku bloku nr 13 przy ul. W. Pola wykazał on znacznie większe pobranie wody, niż wszystkie indywidualne liczniki lokatorów. Administracja budynku nie zastanawiała się więc długo. W myśl nowych przepisów, uchwalonych w ubiegłym roku przez Radę Miasta Rzeszowa, różnicą we wskazaniach liczników obciążyła solidarnie wszystkich mieszkańców.
– Na podstawie wysokości indywidualnych rachunków obliczyliśmy ile każdy ma dopłacić. Największymi dopłatami zostali obciążeni ci, którzy zużywali najwięcej wody – wyjaśnia Wiśniewski.
A później zarządziła kontrolę
Urzędnicy poszli jednak po rozum do głowy. W końcu stwierdzili, że coś z wysokością dopłat do wody jest nie tak. Niestety, do takich wniosków doszli dopiero, gdy wszystkie rachunki dotarły już do mieszkańców. Na dodatek, tuż przed Wielkanocą.
Teraz MZBM zarządził, że po świętach przeprowadzi kontrolę w podejrzanych blokach. – Chcemy sprawdzić, czy przypadkiem nie zaszły jakieś nieprawidłowości – twierdzi Wiśniewski. – Być może był gdzieś wyciek, albo choćby budowlańcy bezprawnie pobierali wodę z pobliskiego bloku. Musimy to sprawdzić i w razie czego wprowadzić korekty do rachunków.
Dlaczego jednak MZBM nie przeprowadził kontroli jeszcze przed wysłaniem rachunków do lokatorów? Mogłoby to przecież oszczędzić wielu nerwów ludziom, dla których dopłacenie kilkuset złotych do rachunku za wodę jest ogromnym wydatkiem. Dyrektor Wiśniewski nie potrafił niestety rzeczowo odpowiedzieć na te pytania. Poradził jedynie zwracać się z reklamacjami do MZBM-u.
– Zawsze możemy rozłożyć spłatę takiej należności na raty – powiedział.
Mateusz Mazur