ŚwiatNajbezczelniejszy bezrobotny robi karierę

Najbezczelniejszy bezrobotny robi karierę

Najbezczelniejszy niemiecki bezrobotny Arno Duebel potajemnie nagrywa piosenki i przygotowuje się do pierwszych występów - podał dziennik "Bild". To może być przełom w życiu kontrowersyjnego hamburczyka, który od lat żyje na zasiłku i unika pracy.

19.02.2010 | aktual.: 19.02.2010 17:25

Arno Duebel ma 54 lata, od 36 lat żyje z zasiłków i jest z siebie dumny. Od kilku tygodni przechwala się w mediach, że wykiwał państwo, budząc tym oburzenie i uwydatniając słabości niemieckiego modelu socjalnego. "Ludzie mówią, że jestem szczęściarzem, myślą, że mi się udało, ale dokładnie mówiąc ja nie zrobiłem zupełnie nic" - śpiewa Duebel w piosence, którą nagrać miał w studiu w Hamburgu. Według "Bilda" za dwa tygodnie Duebel wystąpi nawet w klubie na bulwarze Reeperbahn, a jesienią miałby zaśpiewać na Oktoberfest w Monachium.

Producenci płyty zapowiadają, że Duebel otrzyma uczciwe wynagrodzenie. Planują też m.in. sprzedaż koszulek z wizerunkiem mężczyzny, który został uznany za najbezczelniejszego niemieckiego bezrobotnego.

Duebel jest jednym z 6,5 miliona Niemców, którzy pobierają zasiłek dla długotrwale bezrobotnych tzw. Hartz IV. Dla wielu kwota zasiłku jest jak jałmużna, a Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał w zeszłym tygodniu, iż sposób naliczania tych świadczeń godzi w konstytucyjne prawo do godziwego minimalnego dochodu.

Jednak Arno Duebel nie narzeka. Zasiłek wystarcza mu na życie, więc odrzuca każdą ofertę pracy. W wieczornym talk show telewizji Sat1. zdradził, jak od lat oszukuje urząd pracy: notorycznie wyłudza zwolnienia lekarskie. - Mogę zwymiotować na zawołanie - opowiadał ze śmiechem. Wyznał, że każda praca wydaje mu się zbyt stresująca lub nudna. - Co wieczór idę spać zadowolony - mówił w telewizji.

"Bild" wyliczył, że od 1974 r. hamburczyk otrzymał zasiłki na kwotę 300 tysięcy euro. Co miesiąc dostaje 323,10 euro z państwowej kasy, a do tego dochodzą składki na ubezpieczenie zdrowotne, środki na zapłacenie rachunków za prąd, wodę i czynsz za 47-metrowe mieszkanie w Hamburgu. Niemieccy komentatorzy podkreślają, że Arno Duebel to skrajny przypadek i nie należy wrzucać go do jednego worka z milionami pozostałych bezrobotnych, którzy potrzebują pomocy państwa. Jego przykład może jednak posłużyć jako argument dla zwolenników reformy niemieckiej polityki socjalnej, o którą w minionych dniach zaapelowali współrządzący Niemcami liberałowie z partii FDP.

- Chcemy pomagać potrzebującym, a nie leniom i spryciarzom - mówił szef FDP, wicekanclerz Guido Westerwelle na wiecu ugrupowania w Środę Popielcową. Wiceprzewodniczący FDP Andreas Pinkwart zażądał z kolei konsekwencji w stosowaniu sankcji wobec bezrobotnych, którzy odrzucają oferty pracy. Według obecnych przepisów gdy osoba pobierająca zasiłek nie przyjmie proponowanej posady, urząd pracy może zmniejszyć świadczenie o 30% na trzy miesiące, a za drugim razem - o 60% Federalna Agencja Pracy przyznaje jednak, że urzędnicy niechętnie stosują te kary. Także Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oceniła w najnowszym studium, że niemiecki system socjalny nie jest skuteczny i nie zachęca do podejmowania niskopłatnego zatrudnienia.

W niektórych branżach, takich jak gastronomia, ochrona obiektów czy usługi porządkowe, wynagrodzenia są tak niskie, że po odliczeniu podatku oraz składek na ubezpieczenia socjalne w kieszeni pozostaje mniej, niż mają do dyspozycji osoby pobierające Hartz IV. Według najnowszego sondażu ośrodka dimap 72% mieszkańców Niemiec uważa, że obecna dyskusja na temat zmiany systemu świadczeń socjalnych jest potrzebna. Przeciwnego zdania jest 24%. Zasiłek Hartz IV, nazywany tak od autora reformy Petera Hartza, wynosi 359 euro miesięcznie. Korzystają z niego osoby pozostające bez pracy dłużej niż 12 miesięcy. W założeniu świadczenie ma zapewnić byt poszukującym zatrudnienia. Według federalnej agencji pracy w zeszłym roku zasiłki wyłudziło ok. 165 tys. osób.

Anna Widzyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)