Najazd izraelskiej armii na Tulkarem - pięć osób nie żyje
Pięciu
palestyńskich aktywistów zginęło w środę wieczorem w Tulkaremie na
Zachodnim Brzegu Jordanu w czasie najazdu armii izraelskiej na
obóz uchodźców.
Wśród zabitych - jak podał rano rzecznik armii - jest jeden z kadrowców radykalnego ugrupowania, Islamskiego Dżihadu. W trakcie rajdu wojska na obóz uchodźców palestyńskich pod Tulkaremem także co najmniej dwóch Palestyńczyków zostało poważnie rannych.
Palestyńczycy twierdzą, że żołnierze wjechali do obozu i zaatakowali jeden z domów, natomiast dowództwo izraelskie podaje, że wojsko najpierw otoczyło dom, w którym mieli ukrywać się bojownicy Dżihadu, a dopiero potem otwarło ogień, odpowiadając na strzały, które padły z wewnątrz.
Według strony izraelskiej zabity kadrowiec Dżihadu to Ribhi Amara, który uczestniczył w poprzednich miesiącach w przygotowaniach do zamachów terrorystycznych przeprowadzonych w izraelskich miastach Netania (w lipcu) i Tel Awiwie (w lutym). W każdym z tych zamachów zginęło pięć osób.
Mieliśmy dokładne informacje o tym domu w Tulkaremie i nasze siły przybyły tam, by aresztować mężczyzn, którzy znajdowali się w środku. Gdy wojsko zbliżyło się, zostało ostrzelane. Odpowiedziało ogniem - podali przedstawiciele strony izraelskiej.
Kilka godzin wcześniej w arabskiej części Jerozolimy Palestyńczyk zaatakował nożem kuchennym ultraortodoksyjnego Żyda amerykańskiego, który zmarł w wyniku odniesionych ran. Prawdopodobnie ten sam sprawca, którego nie udało się złapać, zranił innego żydowskiego przechodnia. Ataki te zakończyły stosunkowo długi okres pokoju na otoczonym murami jerozolimskim Starym Mieście.