Skandal na koloniach. Wychowawca zawiadomił prokuraturę. "Musiałem"

- Na koloniach terapeutycznych w ośrodku w Rajgrodzie (woj. podlaskie) panują skandaliczne warunki - poinformował redakcję "Faktu" Stanisław Krząkała, były wychowawca. Sprawa została zgłoszona do prokuratury.

Miejscowość Rajgród, zdj. ilustracyjne
Miejscowość Rajgród, zdj. ilustracyjne
Źródło zdjęć: © east news, google maps | Anna Golaszewska

29.08.2023 | aktual.: 29.08.2023 16:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tabloid sprawdził informacje wychowawcy. Potwierdziło się, że na turnusie w Rajgrodzie przebywały dzieci w wieku od sześciu do 17 lat, z różnymi niepełnosprawnościami. Kolonie trwała 10 dni, od 15 do 25 sierpnia. Cena za pobyt to około 3,5 tys. zł.

Stanisław Krząkała, wychowawca z 27-letnim doświadczeniem, opisał, że organizator nie zapewnił obecności ratownika wodnego, choć dzieci miały korzystać z jeziora. Duża grupa podopiecznych wymagała też przyjmowania leków, a na miejscu miało nie być pielęgniarki z odpowiednimi uprawnieniami. Ponadto zapewniano program terapeutyczny z "Treningiem Zastępowania Agresji", ale nie zapewniono wyszkolonego fachowca, który prowadziłby takie zajęcia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Musiałem zareagować"

- Znam doskonale przepisy obowiązujące w takiej pracy. Większość dzieci na turnusie pochodzi z domów dziecka i ośrodków opiekuńczych. Kto ich wysłucha i obroni? Widząc taki bałagan i niekompetencję, musiałem zareagować. Po moich protestach właścicielka zwolniła mnie w trybie natychmiastowym - dodaje na łamach "Faktu" pan Stanisław.

Nagły koniec kolonii. W akcji policja i prokuratura

Mężczyzna zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu uczestników kolonii. Została powiadomiona również policja w Grajewie i kuratorium w Białymstoku. Na miejscu odbyła się kontrola. Wykazała wiele uchybień, więc dzieci zostały odesłane do domów ze skutkiem natychmiastowym.

Jak się okazało, to niejedyne nieprawidłowości na obozie. Podczas trwania turnusu jedna z podopiecznych zgubiła się w trakcie powrotu ze sklepu.

- Zadzwoniła pod nr 112, została odnaleziona przez policjantów i odwieziona na miejsce wypoczynku - mówi "Faktowi" Barbara Szutko, rzeczniczka Podlaskiego Kuratora Oświaty. Matka dziewczynki ponadto poinformowała kuratorium, że jej córce nie podawano prawidłowo leków.

Źródło: "Fakt"

Komentarze (208)