Nagie zdjęcia członków rodziny królewskiej
Nie mogę pozbyć się poczucia winy. Dopiero co konkludowałem, że pojawienie się zdjęć nagiego Księcia Harry'ego było prawdopodobnie jedną z najbardziej popularnych akcji przeprowadzonych w ostatnich latach przez rodzinę królewską. Mija kilka tygodni i wszyscy oglądamy zdjęcia jego półnagiej szwagierki zażywającej słonecznej kąpieli. Mam nadzieję, że Pałac Buckingham nie wziął moich wcześniejszych obserwacji zbyt poważnie - zostały wszak jeszcze tuziny członków rodziny królewskiej, których nie mieliśmy okazji zobaczyć nago, a którzy wyglądają znacznie mniej atrakcyjnie niż Harry czy Kate.
Jestem pewien, że Polacy chętnie przeczytają o reakcji Anglika na publikację półnagich zdjęć jego przyszłej królowej, myślę też, że z tego incydentu możemy wyciągnąć ciekawe wnioski. Zanim jednak o wnioskach, warto zwrócić uwagę na konkluzję oczywistą: Francuzi to zboczeńcy, a Anglicy podejrzewali to już od setek lat.
Redaktor naczelna francuskiego magazynu Closer usprawiedliwia swoją decyzję o publikacji zdjęć, mówiąc: "te zdjęcia nie są ani trochę szokujące. Pokazują młodą kobietę opalającą się topless, tak jak miliony innych kobiet, które można zobaczyć na plażach". Może i prawda, nie wyjaśnia to jednak powodów, dla których gazeta podjęła aż taki trud zdobycia zdjęć tej konkretnej kobiety z kilometrowej odległości i za pomocą sprzętu, który jest fotograficznym odpowiednikiem celownika snajpera.
Wyjaśnieniem jest oczywiście fakt, że nie mamy tu do czynienia ze "zwykłą, młoda kobietą", ale z Księżną Cambridge. Jak na kraj rygorystycznie republikański Francja wykazuje zaskakujące zainteresowanie aktywnością rodziny królewskiej po drugiej stronie Kanału. Zazdrość?
Zasadnicze pytanie stawiane wszędzie po objawieniu światu biustu Kate Middleton, dotyczyło prywatności. Rodzina królewska, wraz z większością Brytyjczyków, uznała, że nasza przyszła królowa powinna mieć prawo do robienia w prywatności wszystkiego, na co ma ochotę, bez obawy, że rezultaty pojawią na okładkach kolorowych magazynów całego świata. Ja mam inne zdanie.
Powodem, dla którego niemożliwe jest zobaczenie półnagich zdjęć młodej Królowej Elżbiety II nie jest to, że w latach 50. nie istnieli jeszcze pozbawieni skrupułów francuscy fotografowie, ale to, że młoda Księżniczka Elżbieta nigdy nie zaryzykowałaby utraty reputacji rodziny królewskiej poprzez pokazanie się topless na zewnątrz. Innymi słowy, uznałaby, że ze względu na swoją pozycję, nie ma prawa robić tego, na co ma ochotę.
Myślałem o tej zmianie nastawienia: ze znaczenia poczucia obowiązku na znaczenie prywatnej wolności, oglądając ponownie film "Jak zostać królem". Gdyby Król Jerzy VI żył w dzisiejszych czasach, to czy oglądalibyśmy historię człowieka próbującego przezwyciężyć uciążliwą wadę, by wzmocnić morale narodu, czy raczej historię człowieka walczącego o zaakceptowanie go takim, jakim jest, bez względu na ułomności? Nie jestem pewien, którą z tych historii uznałbym za bardziej inspirującą.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski