Nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. O pilne spotkanie prosił Kijów
O godzinie 21 czasu wschodnioamerykańskiego (3 w nocy we wtorek czasu polskiego) w Nowym Jorku rozpoczęło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. To odpowiedź na wniosek Ukrainy, której rząd poprosił o pilne spotkanie.
Posiedzenie rozpoczęło się tuż po godz. 3 czasu polskiego. Wcześniej nie było jasne, czy w ogóle do niego dojdzie - pojawiły się obawy, że Rosja, która obecnie przewodniczy Radzie Bezpieczeństwa, spróbuje nie dopuścić do spotkania. Nie zmienia to faktu, że w tej sytuacji Rosja... przewodzi obradom na temat swoich działań, a jako stały członek RB ONZ ma też prawo weta wobec rezolucji.
- Konsekwencje działań Rosji będą tragiczne. Jeśli Rosja dokona dalszej inwazji na Ukrainę, będziemy świadkami niszczycielskich strat w ludziach, niewyobrażalnego cierpienia oraz milionów przesiedleńców, którzy doprowadzą do kryzysu uchodźczego w Europie - oświadczyła Linda Thomas-Greenfield, ambasador USA przy ONZ.
Do zwołania posiedzenia Rady wezwały Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Albania, Norwegia i Irlandia. Wcześniej ambasador Ukrainy przy ONZ, Sergiusz Kysłyć, w liście do swojego rosyjskiego odpowiednika napisał, że Kijów prosi o pilne spotkanie, ponieważ działania Władimira Putina naruszają suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, Kartę Narodów Zjednoczonych oraz rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 2014 roku.
Wołodymyr Zełenski: nie boimy się niczego ani nikogo
Apel Ukrainy to odpowiedź na ruch Rosji. W poniedziałek Władimir Putin uznał niepodległość dwóch separatystycznych republik ludowych: Ługańskiej i Donieckiej. Tego samego dnia prezydent Rosji rozkazał też wojsku "utrzymanie pokoju" na wschodzie Ukrainy, a w sieci zaczęły się pojawiać nagrania pokazujące rosyjskie wojsko wjeżdżające na terytorium Donbasu.
- Uznanie przez Rosję tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej to naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej - oświadczył w nocy z poniedziałku na wtorek Wołodymyr Zełenski. Ukraiński prezydent podkreślił też, że jego kraj chce pokoju, ale "niczego nikomu nie odda". - Jesteśmy na swojej ziemi. Nie boimy się niczego ani nikogo - zapowiedział.
Zobacz też: Do tego dąży Putin? Ekspertka o intencjach prezydenta Rosji