PolskaNadchodzi do nas żółta fala

Nadchodzi do nas żółta fala

Pięć artykułów pochodzących z Chin trafiło w ostatnich tygodniach na listę niebezpiecznych produktów, prowadzoną przez Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji. Korzystanie z tych urządzeń grozi utratą zdrowia.

26.02.2005 | aktual.: 26.02.2005 13:57

Śmiercionośne yoyo zaciskające się na szyjach dzieci, porażające prądem tostery czy zabawki, które mogą spowodować zadławienie malucha to tylko niewielka część z chińskiej oferty, która pojawia się na krajowych targowiskach. – Jedno z takich urządzeń rozpadło mi się w rękach, zanim doniosłem je do domu – twierdzi Józef Rzepecki, rzeczoznawca przy Wojewódzkim Inspektoracie Inspekcji Handlowej we Wrocławiu. – Ich jakość nie jest najwyższa, ale ceną biją na głowę produkty renomowanych marek.

Nasze wzory w obcym katalogu

Na własnej skórze odczuła to Fabryka Porcelany Wałbrzych. – Przez nich straciliśmy dwie trzecie rynku w kraju i produkujemy głównie dla zagranicznych odbiorców – mówi Wiesław Kułakowski, wiceprezes zakładów. – Przegrywamy, mimo że chińskie wyroby są dużo gorszej jakości. Ich wyroby szybko tracą kolor i żółkną.

Nie wiadomo też, czy chińskie talerze i kubki nie zawierają metali ciężkich. – Chodzi o zawartość kadmu bądź ołowiu w zdobieniach – twierdzi Kułakowski. – Ich nikt nie kontroluje, a my jesteśmy drobiazgowo sprawdzani. Pozostaje też problem kradzieży wzorów. – Pokazywaliśmy na targach frankfurckich bardzo stary wzór, który pochodzi z dziewiętnastego wieku i jest naszą wyłączną własnością – opowiada prezes Kułakowski. – W następnym roku fason Maria Teresa mogliśmy już obejrzeć w katalogu chińskiego producenta.

Konkurencyjne wiatraczki

Przed Chińczykami ze względu na różnice cenowe drżą także firmy z branży metalowej i tekstylnej. Niska cena towaru oznacza zazwyczaj jego gorszą jakość. Przekonała się niedawno o tym sieć hipermarketów Carrefour. Wycofała ze sprzedaży wiertarki udarowe, które mogły spowodować wypadek.

– Chińczycy mają też urządzenia bardzo dobrej jakości, których u nas nie sposób zamówić – twierdzi Przemysław Koelner, współwłaściciel wrocławskiej spółki Koelner. – Zlecamy im produkcję silniczków do wiertarek. Są równie dobre jak polskie, ale kosztują znacznie mniej.

Szefowie polskich firm twierdzą zgodnie, że wyjątkowo tania siła robocza i dotacje państwowe sprawiają, że z Chińczykami nie sposób konkurować. Z tego powodu spółka LPP projektuje ubrania w Polsce, ale zleca ich szycie w Chinach. – Oni także mają wyroby wyjątkowej jakości, ale nie docierają one do polskiego klienta. Powodem jest bardzo wysoka cena – twierdzi Wiesław Kułakowski z Fabryki Porcelany Wałbrzych.

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska Agata Ałykow

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)