Nadchodzą wielkie dni Janusza Palikota?
Dawny PiS praktycznie remisuje z PO. To zimny prysznic dla polityków Platformy. Najnowszy sondaż Wirtualnej Polski pokazuje, że zsumowane poparcie PiS i partii Zbigniewa Ziobry (31%) jest niemal identyczne z poparciem dla partii rządzącej (32%). Więc jeśli ostatnio premier nawoływał Jarosława Kaczyńskiego, by się pokazał, to ten się pokazał i to razem ze Zbigniewem Ziobro - pisze komentując wyniki najnowszego sondażu Wirtualnej Polski publicysta Grzegorz Osiecki.
09.03.2012 | aktual.: 09.03.2012 11:05
PiS i jego niedawni posłowie zgromadzeni w nowym klubie to nadal alternatywa dla Platformy, choć na razie tylko sondażowa i do tego targana ostrym sporem. Pewnie gdyby nawet dziś odbyły się wybory i PiS z Solidarną Polską je wygrały, to mogłyby tego nie zauważyć. A zamiast tworzenia rządu dalej wiodłyby spór o to, kto jest najlepszym kandydatem na prezydenta.
Przeczytaj też: Omówienie wyników sondażu - Kaczyński ma powody do radości! PiS goni PO... Komentarz Piotra Gabryela - Fatalny błąd Tuska! To dlatego traci poparcie
PO może się pocieszać jedynie tym, że kontrofensywa rządowa polegająca na przeglądzie ministrów i tygodniowym festiwalu premiera w mediach oraz kolejne w końcu udane otwarcie Stadionu Narodowego wystarczyły, ale tylko, by zahamować spadek poparcia. Bo to kolejny sondaż dla WP.PL, w którym utrzymuje się ono na poziomie 32%. Okazuje się, że stare chwyty nie działają jak dawniej. Pewnie wiele osób widząc premiera w telewizji na konferencjach z ministrami dziwiło się: "co Donald Tusk robił przez trzy miesiące skoro musi teraz wypytywać ministrów o to, co u nich słychać?".
Kiepski wynik PO zbiega się ze słabymi wynikami premiera i rządu. Dla Donalda Tuska niepokojące jest to, że jego wynik i wyniki zadowolenia z pracy jego rządu bardzo się zbliżyły. Do tej pory premier zwykle był oceniany dużo lepiej niż cały gabinet. Trudno ocenić, jaki wpływ na poparcie PO, miała katastrofa pod Szczekocinami, za którą opozycja chce rozliczać rząd, gdyż sondaż robiony był w trakcie całego weekendu.
Na pewno poza działaniem na pokaz rząd przygotował dwie zmiany konieczne i trudne, o które toczy się batalia. Zmiany w systemie emerytalnym w tym wydłużenie wieku i deregulację zawodów. Obie do popularnych nie należą. W przypadku podwyższenia wieku emerytalnego, każdy Polak może zajrzeć do tabelki i sprawdzić, czy będzie pracował dłużej i o ile. Ciężko znaleźć inną zmianę, której skutek dla każdego jest tak bezpośredni i łatwy do sprawdzenia, a jednocześnie korzyści odległe i trudne do wytłumaczenia. Druga z kolei reforma otwiera drzwi do koncesjonowanych zawodów dla jednych, ale tych, którzy już je uprawiają może uderzyć po kieszeni. To środowiska często wpływowe bogate i popierające w dużej części PO.
Więc Platformę czeka ostra walka, by przeforsować te zmiany. Choć może, mimo głośnych protestów, opozycja po cichu będzie im kibicować, na zasadzie: "lepiej, by cenę za konieczne zmiany zapłacił obecny rząd, niż przyszłe, w których będziemy". Bo nie ma wątpliwości, że jak nie zrobi tego PO teraz, to będzie musiał któryś z kolejnych gabinetów. Tak było z reformą emerytur pomostowych, które szykował rząd lewicowy, potem PiS miał już je niemal gotowe i ich wdrożeniu przeszkodziły wcześniejsze wybory, aż w końcu zrobiła to PO.
Kończąc wątek czołówki peletonu w sondażu warto zwrócić uwagę na jedno. Zsumowany wynik PO, PiS i SP, czyli ponad 60% poparcia oznacza jeszcze jedno, parafrazując Marka Twaina: wieści o śmierci PO-PiS-u są mocno przesadzone. A z kolei połączony wynik lewicy nie imponuje, 22% uzyskane razem przez partie Leszka Millera i Janusza Palikota, przy tak dużym osłabieniu partii rządzącej to buksowanie w miejscu.
Ale może wielkie dni Janusza Palikota nadchodzą. Bo to on może zostać rozgrywającym w sejmie i koalicji. Taki scenariusz jest realny przy okazji uchwalania ustawy wydłużającej wiek emerytalny. PSL coraz bardziej kręci nosem na reformę emerytalną. Nawet trudno powiedzieć, co w tej sprawie sądzi naprawdę, bo generuje jeden nowy pomysł tygodniowo. Wydaje się, że reforma emerytalna stała się szrankami w wewnętrznym pojedynku między Waldemarem Pawlakiem a Markiem Sawickim o przywództwo w partii. To kusi PO, by postawić na Palikota i forsować pomysł premiera, wbrew koalicjantowi.
Ale Platforma może się na tym przejechać. Bo jeśli Palikot obieca poparcie, ale "różne okoliczności" spowodują, że ustawa padnie, to będzie to koniec projektu, na którego przeforsowanie Donald Tusk rzucił swój cały autorytet. Czyli porażka w tej sprawie oznaczać będzie przewartościowanie sytuacji w rządzie, w koalicji i samej PO. Takie rzeczy już się zdarzały w historii polskiej polityki. Leszek Miller nie liczył, że koalicja z PSL rozleci się przez winiety ani, że potem zostanie wystawiony do wiatru przez Andrzeja Leppera, a cios łaski zada mu prezydent z własnego obozu.
Grzegorz Osiecki specjalnie dla Wirtualnej Polski