Nabrani na fikcyjną pracę w Szkocji zawiadamiają prokuraturę
Grupa Polaków z południowo-wschodniej Polski, która znalazła się w Szkocji bez pracy i środków do życia, złożyła zawiadomienie o przestępstwie popełnione przez agencję,
która wysłała ich do pracy - poinformowano w konsulacie Generalnym RP w Edynburgu.
25.07.2008 | aktual.: 25.07.2008 17:01
Dziesięcioro Polaków z Tarnobrzega i okolic w połowie lipca zostało porzuconych na ulicy w mieście Kirkcaldy. Jechali do Szkocji w przeświadczeniu, że czeka na nich praca z zakwaterowaniem w zakładach produkcji whisky.
Powiedziano im, że otrzymają 6 funtów na godzinę i 8 za pracę w nadgodzinach. Za wyjazd, tłumaczenia dokumentów i inne koszta zapłacili z góry ponad 1 tys. zł.
Według Colma Wilsona z ośrodka pomocy imigrantom w Kirkcaldy Polacy, wśród których najmłodsza Blanka ma 19 lat, zostali pozostawieni sami sobie przed wejściem do zakładów QAS Copak w parku przemysłowym Michelston, gdzie po dwóch godzinach zorientowali się, że zostali oszukani. Ich polski pośrednik na terenie Szkocji przestał odpowiadać na telefon.
Ludzie ci uświadomili sobie, że zostali porzuceni, że pieniądze skończą się im bardzo szybko, że są sami w obcym otoczeniu i sparaliżowani tą świadomością nie mogli podjąć racjonalnej decyzji, co ze sobą zrobić - powiedział Wilson.
Doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez biuro usług turystycznych Alma w Tarnobrzegu złożone przez pokrzywdzonych na ręce wicekonsula Piotra Leszczyńskiego zostanie wysłane do prokuratury w Tarnobrzegu najbliższą pocztą kurierską. Konsulat kontaktował się już telefonicznie w tej sprawie z prokuraturą.
Sama firma twierdzi, że nie pośredniczy w znajdowaniu pracy a jedynie tłumaczy dokumenty. Zapewnia też, że nie dopuściła się nieprawidłowości.
Trzy osoby wróciły do Polski. 7 zdecydowało szukać zatrudnienia z pomocą ośrodka pomocy i Stowarzyszenia Polaków. Od czwartku wszyscy pracują.
Właścicielka biura Helena Surowiec, mówiła na łamach "Gazety Wyborczej Rzeszów", że jej firma nie pośredniczy w znalezieniu pracy. Twierdziła, że to osoby, które wyjeżdżają organizują sobie sami pracę, ona pobiera pieniądze tylko za bilety.
Prosili o przetłumaczenie dokumentów i przesłanie ich pod wskazany przez siebie adres, też to zrobiłam. W ramach legalnej działalności mojego biura. To była usługa sekretarsko-administracyjno-biurowa, a nie pośrednictwo pracy - tłumaczyła.
Gazeta podała jednak, że wobec firmy od wiosny 2006 r. w prokuraturze w Tarnobrzegu toczy się śledztwo w sprawie oszustw. Alma została też ze względu na skargi klientów wykreślona przez Wojewódzki Urząd Pracy z Rzeszowa z rejestru podmiotów, które mogą pośredniczyć w zatrudnianiu za granicą.