Nabożeństwo za ofiary zamachów w Londynie
Ponad dwa tysiące osób, w tym rodziny ofiar
terrorystycznych zamachów z 7 lipca w Londynie, osoby, które
przeżyły ataki, a także królowa Elżbieta II i brytyjski premier
Tony Blair, uczciło we wtorek pamięć 52 śmiertelnych ofiar, w tym
trzech Polek.
01.11.2005 | aktual.: 01.11.2005 18:59
Na Trafalgar Square setki londyńczyków śledziły na telebimie przebieg nabożeństwa odprawionego w londyńskiej anglikańskiej katedrze św. Pawła.
Głowa Kościoła anglikańskiego arcybiskup Canterbury Rowan Williams w swym kazaniu potępił terroryzm. Terrorysta jest nie tylko wrogiem ustroju albo rządu, ale idei, że każdy z nas jest jedyny i niezastąpiony - tłumaczył.
Tym, którzy przez swe działania głoszą, że nieważne kto cierpi i kto ginie, mówimy w naszej żałobie: "nie". My nie uogólniamy, dla nas nie ma anonimowych ludzi, którzy mogą zostać zastąpieni. Żyjemy, kochając szczególne, jedyne osoby. Każdy z nas się liczy. Wierząc w to i żyjąc w ten sposób przeciwstawiamy się terroryzmowi - powiedział.
Nie powinniśmy się obawiać samej śmierci, a raczej utraty tego, co odróżnia człowieczeństwo i cywilizację od myśli i świata terrorystów - podkreślił arcybiskup.
Nabożeństwo, które miało zademonstrować także jedność mieszkańców Londynu, odprawił dziekan katedry św. Pawła wielebny John Moses. Obecni byli przedstawiciele innych Kościołów chrześcijańskich oraz innych religii. Burmistrz Londynu Ken Livingstone odczytał fragment Pisma Świętego.
Młodzież z pięciu społeczności religijnych w Londynie - wyznawców islamu, judaizmu, buddyzmu, hinduizmu i sikhów - zapaliła ustawioną na ołtarzu "świecę nadziei".
Na ołtarzu zapłonęły także cztery świece z nazwami miejsc, gdzie 7 lipa czterej zamachowcy samobójcy zdetonowali ładunki wybuchowe: Aldgate, Edgware Road, King's Cross i Tavistock Square. Świece przynieśli przedstawiciele straży pożarnej, pogotowia, transportu londyńskiego oraz rodzin ofiar zamachów.
Po ceremonii kilkoro rodzin ofiar londyńskich zamachów przedstawiono królowej Elżbiecie II, która z każdym zamieniła kilka zdań.
7-letnia Ruby Gray wręczyła królowej bukiet kwiatów. Ojciec dziewczynki zginął w eksplozji w metrze koło stacji Aldgate. Jednak brat Ruby 11-letni Adam Gray odmówił przyjścia na uroczystość, bo winą za zamachy obarcza nie tylko terrorystów, ale także rząd i premiera Tony'ego Blaira, który wysłał brytyjskie wojska do Iraku.
Adam jest bardzo rozgoryczony. Nie chce uczestniczyć w niczym, w czym udział ma Tony Blair - powiedziała gazecie "Evening Standard" matka chłopca Louise.
Ocenę Adama podzielają też niektórzy inni krewni ofiar zamachów. Ponadto krytykują brytyjski rząd za opóźnienia w wypłatach i niedostateczną wysokość odszkodowań szczególnie dla osób, które przeżyły zamachy, ale odniosły ciężkie obrażenia.
Innego zdania jest brat Moniki Suchockiej jednej z trzech Polek, które zginęły w zamachach - Marcin. Od rządu brytyjskiego mamy przynajmniej jakieś wsparcie, zainteresowanie. Nie ma tego niestety ze strony polskich władz - powiedział PAP Suchocki. Dodał, że w nabożeństwie w Londynie uczestniczyli rodzice oraz drugi brat Moniki. Za ich podróż do Londynu zapłaciły brytyjskie władze.
W katedrze św. Pawła był także narzeczony Karoliny Gluck która zginęła 7 lipca, w eksplozji w metrze koło King's Cross - Richard Deer. Nie ma sensu wytykać palcami rządu ani Blaira i obarczać ich winą. To nie o to chodzi. Straciliśmy Karolinę, a inni stracili swych bliskich. Winnych temu było tych kilku osobników, którzy nie potrafili dopasować się do społeczeństwa Wielkiej Brytanii i respektować panujących tu zasad - powiedział PAP.
Dodał, że rodzina Karoliny Gluck z Polski jest w kraju, gdzie obchodzi dzień Wszystkich Świętych.
Anna Widzyk