"Na Tuska zastawiono śmiertelną pułapkę" - to go pogrąży?
"Tuskobus" to "śmiertelna pułapka zastawiona przez sztabowców PO na swego lidera" - tak uważa Marek Migalski z PJN. Na blogu w serwisie salon24.pl pisze obrazowo, że to jak rura, którą trzeba biec do przodu, nie wiedząc, co jest na końcu. Przeciwnicy polityczni Donalda Tuska dodają, że podróże po Polsce pokazują tylko, że Polacy są niezadowoleni.
Jak przekonuje Marek Migalski, "Tuskobus" to błąd sztabu wyborczego PO. Premier "już nie będzie mógł do końca kampanii kontrolować tego, kto do niego podchodzi, jaka będzie reakcja ludzi, czy przyjęcie będzie chłodne czy przyjazne".
Gdyby premier przerwał podróż - dowodzi europoseł - "wyszedłby na tchórza, bojącego się zwykłych ludzi". Tymczasem ci ludzie "mogą zarzucić go swoimi sprawami - ile razy Tusk będzie mógł udawać, że rozwiąże problemy z niską emeryturą pani Zofii czy kłopotami pana Jana" - pyta retorycznie Migalski.
Europoseł dodaje, że Tusk w "Tuskobusie" nie jest panem sytuacji. "Kreatorem-reżyserem może być dziś każdy paprykarz lub emerytka, pisowiec albo kibol" - pisze. Kończy stwierdzeniem, że "mistrz PR popełnił fatalny błąd", który "może go kosztować bardzo drogo": może przegrać wybory z winy swoich własnych sztabowców.
"Dopiero teraz premier widzi niezadowolonych Polaków"
Również przedstawiciele PiS i SLD są zdania, że podróże po Polsce "dopiero teraz" pokazują premierowi niezadowolonych.
W programie "To był dzień " w Polsat News szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba mówił: - Z tych wyjazdów po Polsce Donalda Tuska wyłania się obraz Polaków źle rządzonych, którzy wiedzą, że Tusk po czterech latach nie zrealizował prawie żadnej obietnicy. Diagnoza jest jedna, widać, że Polakom po jego rządach gorzej się wiedzie.
- Jeżdżąc po kraju widać, że Polacy są rozczarowani i potrzebują rozwiązania ich problemów - mówił z kolei szef sztabu wyborczego SLD Stanisław Wziątek. - Pojawia się obraz rozczarowanych Polaków, potrzebujących wsparcia - dodał.