Na tropie przodków, czyli krótki poradnik o tym, jak zostać genealogiem-amatorem
Jeśli pragniecie dowiedzieć się, kim byli wasi przodkowie, nie jesteście odosobnieni. Wiedza o tym, kim był ojciec, jego ojciec, pradziadek i prapradziadek (i tak dalej, i tak dalej...) w wielu kulturach na świecie - również w Europie - była traktowana jako coś, co jest niemal życiową koniecznością. Sytuacja, z którą mamy do czynienia dziś w Polsce, jest wyjątkiem. Niewielu naszych rodaków potrafi cofnąć się pamięcią dalej, niż do swoich dziadków, bo już pradziadkowie w ich pamięci zdążyli zapaść się w otchłań dziejów - pisze Robert Jurszo w artykule dla WP.
Gromadzenie wiedzy o swoich przodkach jest przypuszczalnie tak stare jak sama ludzkość. Robiono to już w czasach, gdy nie istniało jeszcze słowo pisane, a jedynie przekaz ustny. Zaświadczają o tym współczesne badania antropologiczne. Na przykład, Polinezyjczycy potrafią wymienić swoich przodków przynajmniej do 25 pokolenia wstecz. Nawet rozmowę między sobą zaczynają od przedstawienia własnej genealogii, by dowiedzieć się, jaki istnieje między nimi stopień pokrewieństwa. Najstarsze odnalezione zapiski genealogiczne mają około 5000 lat. Pochodzą ze świątynnej tablicy, którą odnaleziono podczas wykopalisk w mieście Ur na Bliskim Wschodzie. Inskrypcja mówiła o tym, że świątynia została poświęcona przez "A-anni-padda, króla Ur, syna Mes-anni-paddy, króla Ur". W Europie pierwsze tablice genealogiczne pojawiły się w średniowieczu w Normandii. Z uwagi na ich kształt, nazywano je "stopą żurawia". Co ciekawe - jak pisze na portalu histmag.org Anna Krzyżankowska - "w żadnej części świata poza Europą nie powstał
graficzny sposób prezentowania kolejnych pokoleń".
Co zrobić, gdy nagle zapragniemy dowiedzieć się, kim byli nasi antenaci? Na początku możemy mieć wrażenie, że ogrom zadania nas przytłacza, ale szybko okaże się, że nie jest to aż takie trudne.
- Zacznijcie od siebie
Dokładnie tak. To właśnie Wy jesteście punktem wyjścia dla zrekonstruowania linii waszych przodków. Dlatego nie zaczynajcie od wertowania opasłych historycznych tomisk, by sprawdzić, czy przypadkiem jakiś XVII-wieczny szlachciura o podobnym do waszego nazwisku nie był waszym przodkiem. Usiądźcie przy stole, weźcie kartkę i długopis, zapiszcie swoje imię i nazwisko oraz podstawowe fakty: kto był waszym ojcem i matką, kiedy się urodziliście, gdzie itd. Tak samo zróbcie z informacjami o waszych rodzicach i dziadkach. Jeśli jesteście statystycznymi Polakami, to pewnie w tym punkcie skończy się wasza wiedza o historii rodziny. A to znaczy, że potrzebujecie jeszcze innych źródeł, niż tylko skromne zasoby waszej pamięci...
- Porozmawiajcie z rodziną
Na początek zapytajcie rodziców. Dzięki temu będziecie w stanie uzupełnić część posiadanych informacji. Ale nie tylko. Dowiecie się dużo więcej o rodzeństwie waszych rodzicieli. No i będziecie w stanie zdobyć cenne informacje o ich rodzicach - waszych Babciach i Dziadkach. Prawdopodobnie będą oni pamiętali swoich dziadków, czyli waszych pradziadków. Pytajcie ich o wszystko, co przychodzi wam do głowy: kiedy i gdzie się urodzili, kiedy się ożenili, gdzie mieszkali itd. Każda z tych danych może w przyszłości być przydatna przy rekonstruowaniu rodzinnego drzewa genealogicznego. Taką samą rozmowę przeprowadźcie z waszymi dziadkami, ciotkami, wujkami, stryjami, kuzynostwem i z każdym członkiem rodziny, który jeszcze przyjdzie wam do głowy. Każde źródło może być cenne.
Zapisujcie to, czego się dowiedzieliście. A najlepiej nagrywajcie na dyktafon lub telefon komórkowy i zróbcie z tego solidne notatki.
- Poszperajcie w domowych archiwach
Każde źródło jest cenne. Poszukajcie aktów ślubu, zgonu, świadectwa chrztu, czy nawet świadectw szkolnych poszczególnych członków rodziny. Niezastąpionym źródłem informacji są albumy ze zdjęciami. Przejrzyjcie je - zarówno te, które są w formie papierowej, jak i elektronicznej. Na pewno na fotografiach zobaczycie twarze, których wcześniej nie widzieliście. Tożsamość części z nich z pewnością ustalicie rozmawiając ponownie ze swoimi rodzicami i innymi członkami rodziny.
Być może znajdziecie zdjęcia, które będą bardzo stare. Wyczytacie to ze strojów fotografowanych przodków lub też otoczenia, w którym powstały fotografie. Uważnie im się przypatrzcie. Przeanalizujcie każdy szczegół na zdjęciu, który może wam powiedzieć, gdzie i kiedy zostało wykonane. Jeśli będzie trzeba - przewertujcie książki historyczne albo zasięgnijcie opinii znajomego miłośnika tajników przeszłości. Cały czas korzystajcie też z zasobów pamięci członków waszej rodziny.
- Rozrysujcie drzewo genealogiczne
Macie już wystarczającą wiedzę, by przymierzyć się do pierwszego szkicu drzewa genealogicznego waszej rodziny. Możecie to oczywiście zrobić na kartce i za pomocą autorskiej metody. Ale w pewnym momencie - gdy wasza wiedza znacznie się już rozrośnie - uznacie, że czas sięgnąć po bardziej profesjonalne narzędzia, które pozwolą wam lepiej usystematyzować posiadane informacje.
Jednym z najprostszych jest strona myheritage.com. Po bezpłatnej rejestracji będziecie mogli zacząć tworzyć wasze drzewo genealogiczne. Strona oferuje łatwy i bardzo intuicyjny mechanizm. Jej podstawowe funkcje są całkowicie darmowe. Możecie również sięgnąć po płatne i bezpłatne programy komputerowe do tworzenia takich drzew. Je również znajdziecie w internecie. Najpopularniejsze to m.in. Brother's Keeper, Drzewo Genealogiczne II czy Gaia Family Tree.
Wielu doświadczonych rodzinnych genealogów zaleca, by nie gromadzić danych wyłącznie w formie cyfrowej. Powód jest dość prosty: wasz zmęczony zapisywaniem kolejnych rodzinnych danych dysk twardy może pewnego dnia odmówić dalszej współpracy. A wtedy stracicie owoce wielomiesięcznej, a z czasem pewnie i wieloletniej pracy. Cytowana już Anna Krzyżankowska tak pisze o pożytkach prowadzenia równolegle papierowego archiwum: "Po pierwsze, komputery mimo wszystko bywają zawodne - jeśli posiadasz bazę danych na dysku, pamiętaj by robić jej kopie. Po drugie nie każdy ma komputer, więc czasem pokazanie swoich zbiorów krewnym może być utrudnione. A po trzecie - i to chyba najważniejsze - papier i ołówek wciąż jednak robi lepsze wrażenie na starszych osobach, a głównie z takimi będziesz rozmawiał".
- Szperajcie w archiwach
Ludzka pamięć jest nie tylko niepełna, ale również zawodna. W pewnym momencie waszych poszukiwań dojdziecie do ściany: nic już więcej nie wyciśniecie ani z waszych żyjących krewnych, ani ze zgromadzonych w domowych pieleszach dokumentów. No i zaczniecie się też zastanawiać, czy aby dane, które uzyskaliście nie zawierają przypadkiem jakichś przekłamań? Jeśli już doszliście do tego punktu, to czas na wycieczkę do archiwum.
Jest mnóstwo archiwów, które mogą być dla was użyteczne. Wskażę tylko na urzędy stanu cywilnego, archiwa państwowe, dokumenty parafialne, wreszcie archiwa diecezjalne i archidiecezjalne. Na przykład w Archiwum Państwowym znajdziecie metryki, spisy ludności, spisy podatkowe, księgi cechowe, akta szkolne, mapy katastralne, akta notarialne, akta hipoteczne i inne, które mogą być dla was pomocne w waszym rodzinnym "śledztwie".
Pamiętajcie też o archiwach cyfrowych, których jest coraz więcej w internecie. Warto zajrzeć do prowadzonej przez Archiwum Państwowe bazy danych SEZAM i ZoSIA. Ale nie tylko. Użyteczne będą też takie strony jak: szukajwarchiwach.pl, metryki.genealodzy.pl, poczekalnia.genealodzy.pl, metryki.genbaza.pl, familysearch.org, czy genealogiawarchiwach.pl.
- Chodźcie na cmentarze
Wizyta na cmentarzu to nie tylko okazja do tego, by zapalić znicz na grobie kogoś z naszych zmarłych bliskich. Może przeobrazić się w jakieś ważne odkrycie, np. odnalezienie nagrobnej fotografii naszego pradziadka, którego wizerunku nie znaliśmy. Albo ustalenie daty śmierci praprababci, bo wcześniej nie udało nam się znaleźć jej aktu zgonu w archiwach.
- Wybierzcie się w podróż rodzinnymi śladami
Ten znakomity pomysł podsunął na stronie internetowej moremaiorum.pl Alan Jakman. "Podróżując do miejsc, w których mieszkali nasi przodkowie - pisze autor - możesz zobaczyć dawne zabudowania, odwiedzić parafię, poszukać grobów krewnych na pobliskim cmentarzu, a nawet odnaleźć żyjących potomków swoich antenatów". Dzięki takiej wyprawie możemy również zobaczyć naszych przodków w nowej perspektywie. Ujrzeć - przynajmniej w jakimś zarysie - środowisko, w którym żyli i które ich ukształtowało, a to jest bezcenne w badaniach genealogicznych.
- Kontaktujcie się z innymi pasjonatami
Badając linię genealogiczną waszej rodziny szybko się zorientujecie, że nie jesteście jedynymi pasjonatami, którym zależy na zbadaniu pochodzenia własnego rodu. Obecnie w internecie można znaleźć wiele stron, które integrują genealogów-amatorów zainteresowanych rodzinnymi dziejami, np. fora na portalach genealogia.okiem.pl, genealodzy.pl czy forgen.pl. Spotkacie tam wirtualnie ludzi, którzy podzielają waszą pasję. Będzie to okazja nie tylko do zdobycia nowych informacji, ale również podzielenia się swoimi doświadczeniami, a może nawet do nawiązania nowych przyjaźni w realnym świecie!
- Sięgnijcie po fachową literaturę
Jeśli naprawdę wciągniecie się w wasze historyczne śledztwo, to w pewnym momencie staniecie przed koniecznością uzupełnienia wiedzy dotyczącej metod genealogicznych. Warto wtedy sięgnąć do profesjonalnej, aczkolwiek ciekawie i lekkostrawnie napisanej literatury przedmiotu, np. "Poradnika Genealoga Amatora" Rafała T. Prinkego czy do "Poszukiwania przodków" Małgorzaty Nowaczyk.
A może tam był ktoś naprawdę ważny...?
Dzięki układaniu drzewa genealogicznego waszej rodziny możecie dokonać jeszcze jednej ważnej rzeczy. Nie tylko dowiedzieć się, jaka jest wasza linia rodzinna, ale też stworzyć coś, co śmiało będzie można nazwać - jeśli tylko odważycie się na jej spisanie - rodzinną historią. To nie musi być wielka książka - może być kroniką rodzinną napisaną całkowicie na prywatny użytek, albo prezentacją w formie bloga. Dzięki temu waszych przodków zobaczycie w innym świetle. Nie tylko jako po prostu babcię, czy dziadka, ale jako uczestników tego, co nazywamy Wielką Historią, czyli dziejów powszechnych. Być może brali oni udział w jakichś wielkich wydarzeniach? Albo pełnili jakieś istotne funkcje? Wreszcie, może wsławili się czymś ważnym, a dziś są zupełnie zapomniani, nawet przez własne rodziny? Nie przekonacie się, póki sami tego nie zbadacie. A więc do dzieła i powodzenia w poszukiwaniach!
Robert Jurszo dla Wirtualnej Polski
Do 2018 roku wszyscy internauci mogą mieć dostęp do 60 milionów dokumentów w postaci cyfrowej. Najstarsze z nich mają pochodzić z XII wieku. Będzie to możliwe dzięki największemu w historii Polski projektowi udostępniania dokumentów - Archiwa Cyfrowe, o którego realizację stara się Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych. Ten gigantyczny projekt ma wpłynąć na rozwój państwa i społeczeństwa obywatelskiego.