Na Saharze odkryto ślady zaginionej cywilizacji
Zespół archeologów z brytyjskiego Uniwersytetu w Leicester dzięki analizie zdjęć satelitarnych odkrył na Saharze pozostałości po zaginionej cywilizacji - donosi Wspólnotowy Serwis Informacyjny Badań i Rozwoju.
09.11.2011 | aktual.: 09.11.2011 10:28
Zaskakującego odkrycia dokonano na głębokim południu Libii, w jednej z najbardziej niegościnnych dla człowieka części Sahary. Naukowcy na fotografiach satelitarnych znaleźli nowe dowody na istnienie ponad 100 ufortyfikowanych farm i wiosek oraz kilku miast, datowanych na lata 1-500 naszej ery.
Te "zaginione miasta" zostały najprawdopodobniej zbudowane przez starożytną cywilizację Garamantów, która była o wiele bardziej zaawansowana i rozwinięta, niż do tej pory uważano sugerując się historycznymi źródłami pisanymi.
Garamantowie to przodkowie współczesnych Tuaregów, ludu berberyjskiego żyjącego na terenach Afryki Północnej. W okresie od około V wieku p.n.e. do V w. n.e utworzyli państwo konkurujące z greckimi posiadłościami zakładanymi w obecnej północno-wschodniej Libii oraz z Rzymianami.
Kilka miesięcy temu ekspedycja archeologów z Uniwersytetu w Leicester odkryła na Saharze pozostałości po budowanych z glinianych cegieł fortyfikacjach, których mury mogły sięgać nawet do czterech metrów wysokości. Ponadto znaleziono ślady domostw, grobowców, pól uprawnych, studni i zaawansowanych systemów nawadniających. Teraz dzięki zdjęciom satelitarnym udało się oszacować rzeczywistą skalę zaginionej cywilizacji.
Odkrycie stawia w nowym świetle dotychczasowe wyobrażenia na temat cywilizacji Garamantów, których uważano jedynie za barbarzyńców, niepokojących południowe granice rzymskiego imperium. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości utworzyli oni silne i dobrze zorganizowane państwo z ufortyfikowanymi wioskami i miastami, z własnym pismem, rozwinięte technologicznie i prowadzące prosperujący handel w rejonie Afryki Północnej.
Niestety współfinansowane przez Unię Europejską prace archeologiczne musiano przerwać z powodu wojny domowej w Libii. Jednak naukowcy mają nadzieję, że po ustabilizowaniu sytuacji wrócą na miejsce badań i dokończą rozpoczęte dzieło.